Leszek Miller

i

Autor: Andrzej Lange Leszek Miller

Leszek Miller: Zgnilizna

2015-05-20 4:00

Rzadko naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Kolejne rozmowy nagrane u Sowy i Przyjaciół ujrzały światło dzienne. I tym razem dowiadujemy się od b. wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej, jak rząd Tuska traktował górnictwo. "Prawda jest taka" - czytamy zapis tej rozmowy - "że właściciel, czyli Min. Gospodarki, generalnie w dupie miało całe górnictwo przez całe siedem lat. (.) Tam jest (.) banda na bandzie. Jedna banda profesorów, druga związkowców, trzecia zarządzających, czwarta banda (.) firm, które z tego świetnie żyją".

Z rozmowy wynika też, że gigantyczne pieniądze przekazywane są z kont spółek Skarbu Państwa do zaprzyjaźnionych firm doradczych. Pani wicepremier Bieńkowska mówiła to do szefa CBA Pawła Wojtunika. Trzeba więc to traktować jako donos obywatelski. Zatem co dalej? Co robi CBA? Tego nie wiemy.

Szef CBA nie pozostał dłużny i podzielił się z koleżanką sensacjami - podobno to Bartłomiej Sienkiewicz, były szef MSW, wymyślił i zlecił prowokację polegającą na spaleniu podczas Marszu Niepodległości budki przed ambasadą Rosji. Sienkiewicz broni się, że sprawcę podpalenia złapano. Tyle że "sprawcę" zwolniono z braku dowodów.

Premier Tusk zapowiadał, że taśmowy skandal wyjaśni bezzwłocznie, wicepremier Piechociński dawał mu na to 2 miesiące. I co? Będziemy obchodzić pierwszą rocznicę afery. Mamy za to wysyp sensacji na kilka dni przed drugą turą wyborów w tygodniku silnie kojarzonym z PiS. Trzeba być ostrożnym, dlatego SLD, zanim się wypowie, domaga się reakcji rządu, szefa CBA, prokuratora generalnego oraz szefa ABW.

Często jestem pytany, czy "taśmy prawdy" świadczą o zgniliźnie struktur państwa, czy o obyczajowości urzędników. W obliczu tych publikacji... Jedno jest pewne - źle to świadczy o pracy prokuratury. Gdy walczono z SLD, działał mechanizm: najpierw przeciek z "tajnego" śledztwa, potem prokuratura energiczne poszukuje sprawcy. Istoty przecieku - prawdziwego czy zmyślonego - nie dementowała. I tak politycy oraz dziennikarze prowadzący krucjatę przeciwko nam zyskiwali argumenty. Gdy po latach wszystko upada w sądach, możemy o tym przeczytać na dalszych stronach. Teraz? Prokuratura ogłasza tylko, że taśmy musi zbadać ekspert, na którego czeka się kilka lat. W tym czasie władza się zmieni, a prokuratorzy znowu będą wiedzieli, która interpretacja jest słuszna: pro-PO czy pro-PiS-owska. I to jest dopiero zgnilizna tocząca państwo prawa.

Zobacz: WYBORY PREZYDENCKIE Tomasz Walczak: Walka o prezydenturę odbiera rozumy