Leszek Miller

i

Autor: Piotr Grzybowski/SUPER EXPRESS Leszek Miller

Leszek Miller żegna reformę PiS: Pogrzeb „Polskiego Ładu”

2022-06-22 5:47

„Polski ład” został sierotą. Choć tylu się nim zachwycało, nikt do niego się nie przyznaje. Wyparł się go nawet premier Morawiecki – jego autor i główny chwalca. Teraz ocenia go źle: skomplikowany, niezrozumiały, jest mitręgą dla księgowych. Kto zawinił? Nie on oczywiście - kpi w swoim najnowszym felietonie dla "Super Expressu" Leszek Miller.

Pogrzeb „Polskiego Ładu”

„To bilet do życia na poziomie Zachodu, ale według polskich zasad” – tak kilkanaście miesięcy temu, w Łowiczu, Mateusz Morawiecki reklamował „Polski Ład”. Prezes Kaczyński dopowiadał, że to nie jest jedynie program rządu, tylko program partii, całego PiS! I dodawał (na przykład w Rypinie): „To jest wielka zmiana cywilizacyjna”. Dwóch głównych komiwojażerów jeżdżących po Polsce z „Polskim Ładem” wsparła wielka akcja promocyjna. Jej koszt – ponad 10 mln. zł. Publiczne telewizja dostała prawie 2 mln. zł, nadawcy komercyjni ponad 3,5 mln. zł. Polacy zostali też zasypani ulotkami - za 2 mln. zł!

Krytykom, których nie brakowało zarzucano „bezczelne kłamstwa” i oskarżano ich, że są oderwanymi od rzeczywistości elitami. Kaczyński przekonywał, że na „Polskim Ładzie” stracą jedynie „cwaniacy”, zaś „ogromna większość zyska”. Już po pierwszych dniach okazało się, że tymi „cwaniakami” są ludzie zatrudnieni na etatach – nauczyciele, urzędnicy, policjanci, emeryci … Rychło nikt nie miał złudzeń, że „Polski Ład” na zawsze zostanie synonimem PiS-owskiego bałaganu, niekompetencji i marnotrawstwa.

Na dodatek sytuacja gospodarcza bez unijnych dotacji zaczęła pogarszać się z dnia na dzień. Inflacja sięga 14 proc, zadłużenie jest niewyobrażalnie duże, koszty utrzymania stają się nie do zniesienia, zaś marnotrawstwo publicznych pieniędzy i cwaniactwo PiS-owskich elit, są niszczącą kraj codziennością.

W tych okolicznościach „Polski ład” został sierotą. Choć tylu się nim zachwycało, nikt do niego się nie przyznaje. Wyparł się go nawet premier Morawiecki – jego autor i główny chwalca. Teraz ocenia go źle: skomplikowany, niezrozumiały, jest mitręgą dla księgowych. Kto zawinił? Nie on oczywiście.

Kolejne lekarstwo na kłopoty PiS – Krajowy Program Odbudowy – też buksuje. Bez wypełnienia warunków, które pozwolą Polsce na nowo osiągnąć status państwa unijnego i demokratycznego, nie będzie niezbędnego europejskiego finansowania. W tej sytuacji pierwszy podał tyły prezes Kaczyński – główny sprawca tego nieszczęścia odszedł z rządu pod pretekstem konieczności partyjnych. Morawiecki zaś po miesiącach lawirowania przyznał wreszcie, że reforma sądownictwa zafundowana przez Ministra Sprawiedliwości jest nic nie warta i on „nie ma zamiaru za nią umierać”.

To jest wypowiedzenie wojny Ziobrze – bez zgody Kaczyńskiego niemożliwe. Z drugiej jednak strony obaj wiedzą, że bez wyrzucenia reformy sądownictwa do kosza Unia nie wypłaci ani centa. Niech więc Morawiecki stanie się wreszcie prawdziwym premierem i niech jak najszybciej przestanie bać się swojego ministra. Gdy Ziobro straci gabinet, limuzynę i znaczenie będzie jak generał bez spodni i epoletów - śmieszny i niegroźny.

Raport Walczaka 20.06.2022 - Mateusz Piotrowski