"Super Express": - Jak pan przyjął informację o zatrzymaniu podejrzanego o zabójstwo szefa policji, gen. Papały?
Leszek Miller: - Nie mam innego pragnienia, jak tylko zobaczenie na ławie oskarżonych sprawcy bądź sprawców tej śmierci. Jeżeli to zatrzymanie do tego prowadzi, to jestem usatysfakcjonowany.
- A prowadzi? W końcu to tylko słowa gangsterów na temat świadka koronnego. Nie ma tu problemu z wiarygodnością tych ludzi? Pamięta pan, że inny gangster wskazywał jako jednego z winnych tej śmierci właśnie pana...
- Tyle że wszystkie poprzednie wątki okazały się niewiarygodne bądź nieprawdziwe. Teraz mamy jakiś nowy, godny uwagi o tyle, że nie jest zabarwiony politycznie. Nie sądzę też, żeby łódzka prokuratura i policja ryzykowały cały swój autorytet i powagę, gdyby nie miały materiałów, które uważają za niezbite.
- W minionych latach różnie z tymi materiałami prokuratury bywało. Nawet w tej sprawie obalono wniosek o ekstradycję Edwarda Mazura...
- To różne sytuacje. Dzisiejsza wersja nie jest polityczna. To było nieszczęście tego śledztwa. Większość czasu poświęcono tu na rozwijanie fabuły i beletrystyki, która miała udowadniać, że lewica jest uwikłana w morderstwo. Apogeum miało miejsce za rządów Ziobry i Kaczyńskiego. Sędzia Keys z Chicago odrzucił wniosek i dobrze by było, gdyby przynajmniej część polskich prokuratorów odbyła szkolenia z tym sędzią.
- Kiedyś, rozważając różne powody i inspiracje śmierci gen. Papały, wspominał pan wasz wspólny wyjazd do USA...
- Tak, kiedy rozmawialiśmy z kierownictwami amerykańskich służb i podkreślali oni współpracę przy zwalczaniu zorganizowanej przestępczości - zwłaszcza w sprawie narkotyków i kradzieży samochodów na dużą skalę...
- I teraz, po 14 latach, wyjaśnienie miałoby być tak prozaiczne, jak przypadkowa śmierć z rąk złodziei samochodów?
- Zdaję sobie sprawę z tego, jak to brzmi. Ale prozaiczne i banalne wypadki i morderstwa także się zdarzają. Błędem prokuratury i politycznych decydentów było odrzucanie takiego przypadku jako nieprzystającego do wyobrażeń.
- Pomińmy wątki polityczne. Zastanawia mnie to, że nagle po 14 latach ktoś zdecydował się mówić. Młodzi ludzie, którzy byli złodziejami, zachowali zmowę milczenia tak długi czas, nawet gdy sadzano ich w wyniku zeznań sprawcy?
- To byli wówczas młodzi ludzie, ale wcale nie tak przypadkowi. To byli świetnie zorganizowani przestępcy, którzy po prostu specjalizowali się w kradzieżach samochodów. To była chyba ta sama banda, która napadła kiedyś na stacji benzynowej Barbarę Blidę. To były czasy nieporównywalne do dzisiejszych, pełne panoszących się mafii, Wołomina, Pruszkowa.
- Złodziej samochodów oskarżany dziś przez innych gangsterów o zabicie gen. Papały zeznawał jako świadek koronny. Dzięki jego zeznaniom można było oskarżyć około 200 gangsterów. Bierze pan pod uwagę, że może to być zemsta bądź fałszywe oskarżenie?
- Nie mam powodów, by odrzucać bądź wątpić w rzetelność materiału zebranego przez policję i prokuraturę z Łodzi. Przypominam zresztą, że ten wątek pojawiał się już wcześniej. Minister Biernacki przyznał, że kiedyś pojawiała się już taka teoria, ale ją zarzucono. Redaktor Latkowski pisał o tym kilka lat temu w tekście "Śledztwo Patykiem pisane". Zapotrzebowanie polityczne było jednak inne.
Leszek Miller
Przewodniczący SLD, były premier RP