Ciągle te same: równa z mężczyznami płaca za tę samą pracę, walka z każdą dyskryminacją, walka o godność i prawo do stanowienia o sobie samej. Niestety hasła, które rozbrzmiewały ponad wiek temu na ulicach najpierw Nowego Jorku, a potem Wiednia, Berlina i Kopenhagi, tak samo brzmią także dziś na ulicach Warszawy i Łodzi, na placach Krakowa i Poznania. Mamy bowiem rząd, który całując panie po rękach wykręca im je w barku, albo - wrzucając do policyjnych więźniarek, po prostu je łamie.
A jednak Drogie i Szanowne, właśnie teraz, gdy wasze mężne serca biją tak odważnie w kształtnych piersiach, ośmielam się prosić was, byście nie przestawały być… niczym mgiełka nad łąkami o poranku, morska piania niesiona wiatrem i okręt pod pełnymi żaglami… Byście nie przestawały być pięknem i sensem życia, celem i nagrodą, ozdobą i szczęściem, miłosnym westchnieniem…
Ja rozumiem – cywilizacja, cyfryzacja, postęp i śmierć stereotypom. Doceniam i podziwiam kobiety-żołnierzy, kobiety-pilotów, kapitanów statków i okrętów, strzelców wyborowych, policjantki i kosmonautki. Moja pamięć sięga kobiet, które na traktorach zdobywały wieś… Oswoiłem się więc, a nawet zdążyłem przyzwyczaić. Ale czy koniecznie o waszej podmiotowości, powadze oraz ważności dla państwa i społeczeństwa muszą świadczyć: „pedagożka”, „pediatrka”, „adiunktka”, „kierowczyni”, „inżynierka”, czy choćby „powstanka” lub „gościna”?
Zdaję sobie sprawę, że i tak postawicie na swoim. Pewnie jak zwykle się z tym pogodzimy. Ale przecież to i tak nic nie zmieni, bo zawsze będziecie dla nas tajemnicą i odkryciem, nadzieją i beznadzieją, dobrem i złem, pięknem i mrokiem jednocześnie…
„Od grzechu zaczął się jej świat,
A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,
Jest więc odtąd na wieki i grzeszna, i święta,
Zdradliwa i wierna, i dobra i zła,
I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza,
I gołąb i żmija, i piołun i miód,
I anioł i demon, i upiór i cud,
I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna,
Początek i koniec - kobieta, acha!”
Jeśli o mnie chodzi – niechby tak zostało…