Leszek Miller: Tropiciele

2012-06-27 4:00

Zawodowi tropiciele mgły i brzozy przygotowali się do EURO 2012 bardzo starannie. Plakaty i ulotki po polsku, rosyjsku i angielsku jasno informujące, co właściwie stało się w Smoleńsku i kto to zrobił. Pikiety Solidarnych 2010 gotowych wyjaśnić wszystko co trzeba. Przed hotelem Bristol, kwaterą główną rosyjskiej reprezentacji piłkarskiej, oraz przed Pałacem Prezydenckim, wyznawcy teorii zamachu mieli zwrócić uwagę uczestników mistrzostw i tysięcy kibiców z całej Europy na "prawdę o Smoleńsku". Nie udało się. Europa nie wstrzymała oddechu, nie oniemiała, Solidarni 2010 potraktowani zostali jako lokalny koloryt, jeśli w ogóle.

Ale Solidarni 2010 nie byli sami. EURO 2012 do głoszenia swojej prawdy postanowili wykorzystać także dziennikarze "Gazety Wyborczej". Ich Ewa Stankiewicz, czyli red. Agnieszka Kublik, i ich Antoni Macierewicz, czyli Józef Pinior, ogłosili, że dotarli do nowych dowodów w sprawie tak zwanych więzień CIA. Tysiące zagranicznych gości, trzy tysiące akredytowanych dziennikarzy - to była dobra okazja, by ich obsesja stała się obsesją pan-europejską. Nie wyszło… Co teraz zrobi biedna "Gazeta"? Może jakieś nagranie? Może jakaś nowa Krawczykowa? Przez lata w prasie angielskiej, a po niej w światowej, ożywał potwór z Loch Ness. Nieznane nikomu zwierzę wynurzało się równie niespodziewanie, co groźnie z głębin szkockiego jeziora, przerażając samym swoim istnieniem. Gazety opisywały z detalami okoliczności pojawienia się potwora, świadkowie snuli mrożące krew w żyłach wspomnienia jego widoku. Potwór z Loch Ness był dobrym sposobem na ratowanie letnich nakładów prasy. Czasy się zmieniły, ale letnie kłopoty wydawców zostały. Nadal więc każdy wyciąga potwora na miarę swoich możliwości. "Wyborcza" wyciągnęła Piniora, potwora z Wrocławia. Przekonuje niedowierzającą mu "Gazetę", że widział rachunek za klatkę dla kiejkuckich więźniów. Ni mniej, ni więcej - klatkę! Musi, że dla więźniów, bo dla kogo - rozumuje logicznie Pinior, a oniemiała "Gazeta" drukuje to słowo w słowo. Czuć, że pani Stankiewicz, pardon - pani Kublik, nie może w to uwierzyć. Zadaje podchwytliwe pytania, ale Pinior na każde ma odpowiedź. Co prawda na rachunku nie ma informacji, że chodzi o klatkę dla więźnia, ale "po co klatka ośrodkowi wywiadu?" - pyta przytomnie Pinior. Ewa Stankiewicz… przepraszam, redaktor Kublik dogaduje, że to dosyć "niestandardowe" wyposażenie jak na ośrodek wywiadu. "A standardowe jak na więzienie? Tak, jeśli stosuje się tam tortury", odpala Pinior. Pytany o rolę, jaką mógł odegrać prezydent Aleksander Kwaśniewski, Pinior podkreśla, że zachowuje się on jak koleś, nie jak prezydent, który ma być wzorem standardów liberalno-demokratycznych. "Mówię o tym z przykrością, bo zawsze ceniłem jego prezydenturę i lubię go" - dodaje.

Dobrze, że mnie nigdy nie lubił. Przeżyłbym kolejne rozczarowanie.