Leszek Miller

i

Autor: Artur Hojny

Leszek Miller: Skarby narodowe

2013-07-03 4:00

Prawica stanęła do wyścigu o to, która jej część jest większym szkodnikiem dla kraju. Zaczął, jak zwykle, Jarosław Kaczyński ogłaszając plan gospodarczy dla Polski. Gdyby go zrealizował, Polska musiałaby wystąpić z UE. I zdaje się, że ta wizja Jarosława Kaczyńskiego nie przeraża, pod warunkiem że Unia zostawiłaby PiS-owi PIN-y do swoich kart płatniczych.

Prezes zapowiedział m.in., że przywróci bezpieczeństwo energetyczne. Wytknął przy okazji Donaldowi Tuskowi, że podpisał pakt klimatyczny, który kosztuje nas miliardy i niweczy opartą na rodzimym węglu polską energetykę. W odpowiedzi premier przypomniał, że pakt w imieniu Polski przyjął na szczycie Unii w Brukseli prezydent Lech Kaczyński. Dobrze to pamiętam - zamiast postawić weto, prezydent bardzo był z siebie zadowolony, ale w rzeczywistości prawda jest taka, że obaj przyłożyli do tego rękę - aprobował Lech Kaczyński, a Donald Tusk podpisał. Kaczyński jednak był pierwszy. Barwna kłótnia między kongresami dwóch największych partii prawicowych pokazała przy okazji całą ich mizerię programową. PO nie miała nic do powiedzenia ludziom, którym żyje się coraz ciężej, którzy nie płacą już bieżących rachunków, młodzieży, która szykuje się do wyjazdu z kraju bez perspektyw. PiS z kolei zaprezentował program, że aż strach. Państwo PiS to państwo, w którym dobrze czują się tylko prokuratorzy, tajni agenci, muzealnicy i historycy IPN, to wyspa nacjonaldziwactwa na otwartym europejskim morzu. Otóż jestem jak najbardziej za tym, żeby na światło dzienne zaczęły wychodzić wszystkie błędy, które prawica, będąc przy władzy, popełniła, a których skutków doświadczamy po latach. Pakiet klimatyczny to nie wszystko. Jesteśmy właśnie świadkami kolejnej kosztownej klęski otwartych funduszy emerytalnych.

Kiedyś współpracownik, a dziś antagonista Balcerowicza, Jacek Rostowski przyznaje, że przekazywanie części składki ZUS-owskiej do OFE doprowadziło do gigantycznego wzrostu zadłużenia państwa. To prawda, ale nie cała. Są jeszcze monstrualne koszty istnienia samych OFE - ni mniej, ni więcej 18 mld złotych! Te pieniądze tłusto żywiły personel i zaufanych współpracowników OFE i dobrze by było poznać wszystkie szczegóły. Wyjaśnienie tej tajemnicy i wielu innych to zadanie dla sejmowej komisji śledczej. Warto pamiętać, że choć na ojca OFE kreowany jest rzeczywiście najgorętszy ich obrońca - Leszek Balcerowicz, to jednak ojców było więcej. Myślenie nad reformą rozpoczął minister pracy w rządzie SLD Andrzej Bączkowski. Niestety, umarł przedwcześnie, a SLD stracił władzę. Prace nad reformą emerytalną przejęła grupa miłośników rynku bez kontroli, wyposażonego jedynie w niewidzialną rękę. Główny wkład wniósł oczywiście Balcerowicz, ale przecież nie był sam. Poza tym ustawa o OFE musiała jeszcze przejść przez Sejm. Przypomnę, że stery państwa dzierżył rząd AWS-UW. Od znanych polityków, którzy podnieśli rękę "za", aż się w oczach mieni: Buzek, Biernacki, Cymański, Czarnecki, Komorowski, Marcinkiewicz, Borusewicz, Lewandowski, Mazowiecki, Schetyna, Szejnfeld… SLD oddał za OFE tylko jeden głos, a i to, jak się okazało, przez pomyłkę. Gdyby więc tak podliczyć, ile nas dotąd kosztowały wszystkie "reformy" prawicy, okazałoby się, że mamy najdroższą prawicę na świecie.