Dzisiejszego, czwartego już, exposé premiera właściwie można się było spodziewać. Pan premier dawno nic nie mówił, wojną nas nie straszył, przez co nawet kochająca go prasa zaczęła sarkać.
Z jednej strony słyszę, że to być może pożegnanie premiera z Sejmem przed wyjazdem na placówkę do Parlamentu Europejskiego, z drugiej, że to zwykłe otwarcie nowego sezonu politycznego. Myślę, że ani jedno, ani drugie, tylko trzecie. Przed nami wybory do samorządów, traktowane jako próba generalna przed wyborami parlamentarnymi, ot, co! Ciekawe, co pan premier obieca nam tym razem, bo naobiecywał już tyle, ile nikt przed nim. Na oczach telewidzów podpisywał na przykład 10 wyborczych zobowiązań PO. Wśród nich niepoślednim zobowiązaniem była walka z korupcją. Zaproponował wówczas międzypartyjny pakt antykorupcyjny. Trzeba powiedzieć, że jest taki region w Polsce, w którym idea międzypartyjnego sojuszu się ziściła. Niestety ŕ rebours. Afera podkarpacka z jej rewizjami w biurze ministra PO, posła PSL, i ich ziomala - proboszcza Katedry Polowej, to zapewne materializacja czarnego snu pana premiera, niemniej coś z tym trzeba zrobić. Skoro już uderzyło się w tak wysokie tony, to teraz z tonu spuszczać nie wypada. Rządy PO-PSL zaznaczyły się także innymi, równie niespełnionymi obietnicami jak walka z korupcją. Zwłaszcza przed wyborami premier składa je taśmowo.
Zobacz: Sławomir Jastrzębowski: Życzmy dobrze Sikorskiemu, niech odda pieniądze
Obiecywał na przykład obniżkę podatków. I w ramach tej obietnicy podwyższył podatek VAT z 21 do 23 proc., co najbardziej uderza po kieszeni ludzi najmniej zamożnych. Gdy ktoś ma 1200 złotych emerytury, znacznie bardziej odczuwa 23-proc. podatek od towarów i usług niż ktoś, kto 1800 złotych wydaje na jeden obiad u Sowy i Przyjaciół. Pan premier obiecywał też walkę z bezrobociem. Na tym polu rzeczywiście rząd PO-PSL odnosi niejakie sukcesy. W urzędach wszystkich szczebli, w wojsku nieustannie rośnie liczba departamentów, biur i komórek. A mimo to ciągle ok. 80 tysięcy absolwentów szkół i uczelni swoją karierę zawodową musi rozpoczynać od wpisania się na listę bezrobotnych. Może gdyby zapisali się do PO lub PSL, byłoby im łatwiej? Słusznie mówił pan premier, że najlepszym sposobem na aktywizację zawodową jest wzrost gospodarczy. Wymyślił nawet, że ten wzrost, zwłaszcza w skali lokalnej, pobudzać będzie nowa spółka o nazwie Polskie Inwestycje Rozwojowe. Miała ona państwowymi pieniędzmi wspierać inicjatywy biznesowe, infrastrukturalne. Serce rosło, gdy się tego słuchało! Ale teraz nic się o Polskich Inwestycjach Rozwojowych nie mówi.
A chcielibyśmy jednak wiedzieć, czy jest z nimi tak, jak mówił premier Tusk, czy może tak, jak mówił minister Sienkiewicz? Powołanie do życia spółki PIR przeczy zarzutom, że rząd PO-PSL puścił gospodarkę na żywioł. Przeciwnie, rząd ofiarnie próbuje regulować mechanizmy ekonomiczne z pożytkiem dla ogółu. Czasem dochodzenie do konsensusu jest żmudne i wymaga niejakiej ofiarności przy stole obrad. Jak niekiedy trudno jest "okraść tłustego misia", słyszeliśmy z rządowego studia nagrań. ŕ propos - co się dzieje z aferą taśmową, bo najwyraźniej ktoś wyłączył głośniki? Mówi się, że nikt ci tyle nie da, ile ci pan premier obieca. Trzeba przyznać, że w temacie obietnic premier nie ma sobie równych. Dziś w Sejmie da kolejny show, który przecież musi go on.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail