Gwałtowną reakcję Erdogana wywołała decyzja Trybunału prowadząca do uwolnienia dwóch aresztowanych redaktorów dziennika "Cumhuriyet". Zostali oni aresztowani w listopadzie ubiegłego roku w związku z zarzutami wspierania zbrojnej organizacji terrorystycznej i publikowania materiałów naruszających bezpieczeństwo państwa. W rzeczywistości opublikowali materiały o potajemnym przewożeniu broni do Syrii dla terrorystów z Państwa Islamskiego przez turecki wywiad. Mimo różnych zaprzeczeń Ankara nie ukrywa sympatii dla dżihadystów, a szef tureckiej służby wywiadowczej oznajmił nawet, że Państwo Islamskie jest wytworem rewolucji islamistycznej i należy to zaakceptować. Domagał się również dla IS konsulatu albo chociaż jakiegoś przedstawicielstwa politycznego w Stambule.
Zobacz także: Macierewicz: Wiele działań dezinformacyjnych było charakterystyczne dla działań terrorystycznych
Wypowiedź Erdogana miała miejsce po spotkaniu liderów Unii Europejskiej z władzami tureckimi i przed jutrzejszym szczytem UE poświęconym m.in. szerokiej pomocy dla Turcji. Ankara ma uzyskać zwolnienie z systemu wizowego, przyspieszenie negocjacji prowadzących do członkostwa w UE oraz 6 mld euro swoistej łapówki za zaprzestanie szkodliwej dla Europy polityki migracyjnej.
Wszystkie te bonusy ma otrzymać kraj, gdzie zabójstwa liderów opozycji nie są czymś nadzwyczajnym, wymiar sprawiedliwości już dawno stracił niezależność, prawa kobiet są systematycznie gwałcone, w więzieniach siedzą opozycyjni dziennikarze, wojsko bombarduje stanowiska Kurdów zamiast islamskich terrorystów, a Turcja jest głównym odbiorcą ropy naftowej sprzedawanej przez bojówkarzy z Państwa Islamskiego.
Nic dziwnego, że naiwna wiara, iż Turcja za Europę ma pilnować jej granic, i płynące stąd umizgi do państwa, które dzielą od europejskiego świata wartości lata świetlne wzbudzają protesty polityków, którzy nie stracili jeszcze poczucia przyzwoitości.
- Zamiast karać reżim, który łamie prawa i prześladuje opozycję, rozwija się przed nim czerwony dywan - powiedział szef frakcji Zielonych w PE, trafiając w odczucia wielu eurodeputowanych, którzy wierzą, że Unia dalej jest wspólnotą opartą na prawach człowieka. Wielu, patrząc na bombardowanych Kurdów, mówiło też coś o honorze, ale dla liderów UE niewiele to znaczy. Zapewne pamiętają słowa Falstaffa: "Honor jest pojęciem pozbawionym sensu, bo jeszcze nikt do tej pory od niego nie utył".