Leszek Miller dla SE: Polak, Turek dwa bratanki

2014-03-05 3:00

Prezydent Komorowski udał się z wizytą do Turcji. "Warto pamiętać, że w relacjach polsko-tureckich w ciągu 600 lat mieściła się także szczególna wrażliwość w kwestii Krymu i Ukrainy. (…) Stanowisko tureckie (wobec) sytuacji na Krymie napawa optymizmem co do możliwości sformułowania wspólnych poglądów w tej kwestii", powiedział pan prezydent.

Wyprawa prezydenta odbywa się w 40. rocznicę inwazji Turcji na Cypr i proklamowania Tureckiej Republiki Cypru Północnego, której nikt poza Turkami nie uznaje. Turecka akcja sprzed 40 lat podjęta została w imię ochrony praw cypryjskich Turków. Jeśli pan prezydent jedzie do Turcji, żeby porozmawiać o obecnej sytuacji na Krymie, to lepiej nie mógł trafić.

Najpoważniejszy od kilkudziesięciu lat konflikt zbrojny w Europie pełen jest takich paradoksów. To, co robią Rosjanie na Półwyspie Krymskim, we współczesnych dziejach Europy nie jest niczym szczególnym, jest tylko inaczej traktowane. I słusznie, bo Rosja jest krajem wielkim, jej każdy krok ma znaczenie, a każdy krok poza ustalone granice grozi zachwianiem równowagi międzynarodowej. Jeśli Rosjanie uważają, że byt i prawa ich ukraińskich rodaków są zagrożone, to są inne metody niż zbrojne, za pomocą których prawa Rosjan można skutecznie wyegzekwować. Dobrze więc, że Polska stanęła w pierwszym szeregu państw, które dążą do przywrócenia status quo ante. Zgoda na fakty dokonane nie może mieć miejsca.

Zobacz: KRYM. Komorowski zapewnia: Polska będzie wspierać Ukrainę

Uważam, że w tej trudnej sytuacji powinniśmy martwić się o Ukraińców, ale nie wolno zapominać nam o Polakach, także tych żyjących na Ukrainie. Nasze poczucie bezpieczeństwa zostało zachwiane. Ludzie boją się wciągnięcia nas w konflikt wojenny. Strach przywodzi na myśl najtragiczniejsze wspomnienia, tym bardziej że do ukraińskiego rządu weszła Swoboda - partia, której liderzy wielokrotnie gloryfikowali zbrodnicze organizacje działające w okresie II wojny światowej i gloryfikują Stepana Banderę. Te lęki trzeba rozpraszać, zamiast je podniecać.

Polskiej stanowczości powinien towarzyszyć jednak spokój, tym bardziej że wielcy Unii - Niemcy, Francja, a jak się ostatnio okazało także Anglia - nie są przekonani do działań radykalnych. Sankcje wobec Rosji są przedmiotem dyskusji i dziś nie wiadomo, czym ona się skończy. Nie powinniśmy zapominać, że nawet jeśli mówi się, że spory wybuchają na tle wartości, to tak naprawdę zawsze chodzi o interesy. Także polskie, bo ewentualne sankcje odbiją się również na polskich przedsiębiorcach. Skoro my bierzemy to pod uwagę, to inni tym bardziej. Inwestycje niemieckie w Rosji mają wartość 22 mld dol. 6100 niemieckich firm tam działających przynosi zysk w wysokości 40 mld euro rocznie. Niemieckie firmy zatrudniają 270 tys. ludzi. Nie ma się co dziwić, że Berlin kładzie nacisk na negocjacje w każdej dopuszczalnej przez strony formie. Polska nie może więc tracić miary, bo nie mierząc zamiarów na siły, łatwo się ośmieszyć.