„Celina” i rodzina
Z telewizyjnego reportażu dowiedzieliśmy się, że pan z kotem jest drogocenny niczym „Dama z łasiczką”. Uwielbianego przez miliony Polaków Jarosława Kaczyńskiego 24 godziny na dobę pilnuje dziesiątki policjantów i prywatna firma ochroniarska. W żargonie policyjnym osoba ochraniana, to „obiekt”. Każdy „obiekt” ma swój kryptonim. Temu „obiektowi” nadano kryptonim „Celina”. Troska o „Celinę” kosztuje podatników, jak to mówią ho, ho, ho. A w wymiarze państwowym jeszcze więcej, gdyż „Celina” ma wielką i pazerną „rodzinę” politycznych zwolenników. Oni też mają rodziny, a jak wiadomo każdy musi z czegoś żyć, najlepiej dobrze.
Od zapewnienia rodzinie „Celiny” dobrobytu jest państwo. I ono się z tego obowiązku wywiązuje. Rozdaje posady w swoich urzędach, w spółkach, a jak zaczyna ich brakować, tworzy nowe i znów rodzaje. Jest również szczodre dla wszelkiej aktywności społecznej, którą rodziny PiS przejawiają np. poprzez licznie zakładane fundacje. Jest to kradzież w żywe oczy, ale usankcjonowana prawnie.
Taka fundacja nie musi mieć specjalnego sensu, byle nazwa brzmiała narodowo, z polska i pobożnie. Może nie mieć żadnego dorobku, może jeszcze atrament na papierach nie wyschnąć, nie ma sprawy! Obsypywani pieniędzmi są też przyjaciele „Celiny”, kumple premiera, żony ministrów, koleżanki i koledzy, sympatycy. Kto ma PiS-owca w rodzie, tego bieda nie ubodzie, można powiedzieć.
Z „postawu czerwonego sukna” już prawie nic nie zostało, ale jest przecież jeszcze Unia. Załatwiliśmy wam 750 miliardów, krzyczy PiS z plakatów! W rodzinie „Celiny” wiedza, kompetencje do niczego nie są nikomu potrzebne, a słowo „uczciwość” wyszło z mody. Prof. Waldemar Paruch – wzór „nowych elit” gęsto obwieszony godnościami naukowymi, urzędniczymi i doradczymi, na pytanie o PiS-owski nepotyzm za państwowe pieniądze, odpowiedział: - Trudno sobie wyobrazić, żeby były zatrudniane żony polityków PO czy PSL. Poza tym jest kwestia lojalności osób zatrudnionych w spółkach.
Co to oznacza? To, że jeśli ktoś dostaje od PiS-u dobrze płatną posadę, to po to, żeby wiernie służyć partii, nie państwu. Jasno, bez niedomówień, bez wstydu! Ktoś ciągle jeszcze się dziwi, bo mnie dziwi już tylko społeczna zgoda na taki kant w biały dzień. Ale może to jest tak, jak ze szczepieniami na Covid? Być może ludzie myślą, że trzeba cierpliwie poczekać na swoją kolej i każdemu w końcu coś kapnie?