Abp może być dumny ze swojej posługi. Jest doktorem misjologii. Lata całe pracował w Papieskim Dziele Rozkrzewiania Wiary i w Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów. Posłanie go „na misję” biskupią do Białegostoku, gdzie sięgają wschodnie granice katolicyzmu, gdzie styka się on codziennie z prawosławiem i z wyznawcami Mahometa, było decyzją głęboko przemyślaną. Gdzież indziej, jak nie tu, uczony mógłby mieć lepsze pole do ewangelizacyjnego popisu?
Ważnym uczestnikiem jego ingresu był arcybiskup Hoser, który głosi, że oddzielenie – wzorem rewolucji francuskiej – Kościoła od państwa nie jest zgodne z polskim etosem.
Ten punkt widzenia na etos państwa głęboko przemyślał Jarosław Kaczyński i od kampanii wyborczej w roku 2015 po dziś dzień powtarza, że nie ma „Polski bez Kościoła”… W zamian uzyskał bezwarunkowe poparcie całego stanu duchownego. Kosztuje to mnóstwo pieniędzy, ale za to PiS z partii o skansenowym wymiarze stał się partią władzy. Sojusz „tronu i ołtarza” coraz głębiej przenika struktury państwa, urzędy, system oświaty i wychowania. Dlatego białostockim chojrakom w gruncie rzeczy nic złego się nie stanie – zapłacą grzywnę, którą zapewne ktoś za nich pokryje.
Ale ta młodzież z mózgami wyprasowanymi na gładko to wasze dzieło! Waszych katechetów, waszych „formacji duchowych”, rekolekcji i waszej moralności. Młoda bandyterka wychowywana w kulcie pogardy dla wszystkich innych to wasza Polska… Moja niestety też. Nie mam innej. Jedynym mieczem, który może tej hydrze łeb uciąć, jest kartka wyborcza. Idąc do urn pamiętajcie – Dzisiaj LGBT, jutro – kogo kto chce…