Księża – także ci, których partnerki po cichu również korzystają z aborcji – rymsnęli na kolana w dziękczynnych modłach „za zwycięstwo życia nad śmiercią”. Polski kościół, który z takim poświęceniem osłania własne występki, chroni swoich pedofilów, przy pomocy polityków i usłużnych urzędników postanowił zmusić Polki dotknięte patologiczną ciążą, żeby rodziły upośledzone dzieci, które zaraz umrą… Tego by diabeł nie wymyślił. Polski kościół potrafi! Jakoś tak między rosołem a sztuką mięsa na obiadku u mgr. Przyłębskiej Jarosław Kaczyński umyślił sobie, że tzw. „kompromis aborcyjny”, który przez 27 lat był konstytucyjny, nagle stał się niekonstytucyjny.
Ale jest jeszcze nikłe światełko w tunelu – Polki mogą się starać o wyjazd do Iranu, bo tam aborcja w przypadku ciężkiego uszkodzenia płodu jest dopuszczalna. Ajatollahowie muszą się jeszcze bardzo postarać, żeby dorównać naszym biskupom.
Przy okazji informuję panie, że jako europarlamentarzysta wystąpiłem – wraz z M. Belką i W. Cimoszewiczem – aby Komisja Europejska przedłożyła stosowny wniosek legislacyjny, umożliwiający refundację kosztów z funduszy UE za dokonane zabiegi medyczne w ściśle określonych przypadkach na obszarze całej Unii w sytuacji, gdy systemy krajowe takich możliwości nie uwzględniają.
Tymczasem w kraju, w którym kilkanaście lat temu rozbrzmiewało „Zostań z nami” dziś rozbrzmiewa coś kompletnie przeciwnego. To krzyczy „pokolenie JPII” i ich dzieci. Czują się przez kościół zdradzeni. Kłamstwem, obłudą, pazernością, żarłocznością na władzę, rozpasaniem, fałszywą modlitwą. Hierarchię uśpił sojusz z tronem, a stoczył rak pedofilii. Klasę polityczną przekonanie, że każde świństwo da się rozgrzeszyć, a najważniejszy jest kult złotego cielca. Kościół w sojuszu z PiS na naszych oczach ponosi tego konsekwencje - zawłaszczył państwo, ale nie obywateli tego państwa. Oburza się manifestacjami przed ołtarzem, bo to „nie jest miejsce do politykowania”. Tylko, że sam politykę i polityków przed ołtarz wpuścił, zachęcał do jej uprawiania i osobami swoich kapłanów zapalczywie uprawiał. Zbiera, co zasiał. To, że w katolickiej Polsce musi go bronić policja pospołu z „naziolami”, to miara jego klęski.