– Inicjatywa wyszła od opozycji, PiS się tylko na to zgodził – powiedział z miną niewiniątka wicemarszałek Terlecki. Pomijając wiarygodność tych słów, opozycja pokazała, że w tym Sejmie jednak coś może. Zawsze może stracić twarz!
Decyzją opozycji bowiem każdy, kto jest w obozie władzy Kaczyńskiego, miałby otrzymać kilkutysięczne podwyżki – za szczucie na rodaków inaczej myślących niż PiS, za ataki na UE, na „gender” i LGBT. Każdy – nawet najbardziej śmierdzący pisowski leń, którego wystąpienia sejmowe przez pięć lat ograniczyły się do „tak mi dopomóż Bóg”.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Politycy udowodnili, że na podwyżki nie zasłużyli - komentuje Tomasz Walczak
Posłanki i posłowie opozycji zagłosowali za podwyżką o 5,5 tys. pensji dla pana Sasina, który sprzeniewierzył 70 mln zł, drukując karty do głosowania bez podstawy prawnej, dorzucili 5,5 tys. panu Szumowskiemu, który nie może rozliczyć się z maseczek i respiratorów, podnieśli uposażenie o 6 tys. Andrzejowi Dudzie, który jątrzył, dzielił i którego wybór na prezydenta kwestionują, podnieśli o 7 tys. pensję Mateuszowi Morawickiemu, którego uważają za notorycznego kłamcę, no i wreszcie przyznali 18 tys. żonie prezydenta za to, że przez pięć lat milczała. Na spotkaniu Rady Dialogu Społecznego w sprawie budżetu na 2021 r. rząd nie pozostawił wątpliwości: mamy kryzys, pandemia nie ustępuje, nie będzie żadnych podwyżek dla budżetówki, nie będzie także obiecanej podwyżki płacy minimalnej, która wynosi 2062 zł na rękę, a otrzymuje ją co piąty polski pracownik. Nikt już opozycji nie uwierzy, że jest po stronie „zwykłego człowieka”.
Chyba jednak sens tego, co się stało, nie dotarł do zainteresowanych. Podejrzewam, że krytyka, która spadła na głowy opozycji, spowodowała jedynie prostą reakcję obronną – ukręcić łeb aferze w Senacie, gdzie mamy większość, posypać głowę popiołem i… jedziemy dalej.
– Za błędy trzeba przepraszać, za głupotę też trzeba przepraszać – powiedziały w imieniu lewicy damy ubrane w stroje żałobne i wypchnięte na konferencję prasową przez ukrywających się za ich plecami przywódców.
Spoglądając z politowaniem z chmurki, odpowiedział im mistrz Kochanowski: „Nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą, i po szkodzie głupi”.