Leszek Miller

i

Autor: Piotr Kowalczyk

Leszek Miller: Maski

2013-01-23 3:00

Janusz Palikot przywdział maskę Donalda Tuska i wyjechał na ulice Warszawy łamać przepisy drogowe w proteście przeciwko polityce radarowej rządu. Nawet to mu się nie udało. Nie mógł złamać przepisów, bo jechał w kolumnie innych użytkowników dróg, którzy akurat jechali zgodnie z przepisami. Co prawda, dla zademonstrowania swej zdeterminowanej odwagi Palikot mógł wyjechać na ulice po dwudziestej, gdy jest już luźniej, ale po dwudziestej we wszystkich telewizjach jest już po najważniejszych programach informacyjnych, więc to nie wchodziło w rachubę. W efekcie Janusz Palikot po raz kolejny się ośmieszył, ale za to na oczach wielomilionowej widowni "Wydarzeń", "Faktów" i "Wiadomości".

Na drugi dzień odrzucił maskę buntownika drogowego i założył maskę "męża stanu". Biorę to określenie w cudzysłów, bo nie moje, tylko Jerzego Urbana. Jego kryteria "mężostwa stanu" kurczą się, jak widać, wprost proporcjonalnie do znaczenia samego Urbana. Skurczony więc Urban - tym razem w audycji "Fakty po Faktach" - nie mógł się Palikota nachwalić, przyrównując go do ożywczego wiatru. Chodzi o nową ideę Palikota - Międzynarodówkę Europejskich Federalistów, która powstanie po eurowyborach 2014… Owa Międzynarodówka ma być zwieńczeniem procesu Europa Plus, który Palikot zainicjował w kawiarni z Markiem Siwcem. Do Europy Plus ma z kolei wieść "lista Kwaśniewskiego" na najbliższe eurowybory. W zasadzie Palikot ma tę Międzynarodówkę już dogadaną: "Jestem dogadany z Cohn-Benditem z frakcji zielonych i Verhofstadtem z frakcji liberałów", zapewnia z charakterystyczną dla siebie dezynwolturą. Wszystkie ważne europejskie posady są więc w zasięgu ręki. Kłopot jest tylko z Kwaśniewskim. Palikot daje sobie 50 proc. szans, że namówi go na patronat listy wyborczej. Europa swym malejącym znaczeniem w świecie potrzebuje Kwaśniewskiego jak powietrza i on mu to wytłumaczy zaraz na początku lutego, jak tylko wróci z nart. - Potrzebujemy kogoś poważnego, wyznaje szczerze. To fakt.

Kto więc z tej listy Kwaśniewskiego ma wystartować, pytają autorki wywiadu z Palikotem dla "Gazety Wyborczej". - Chcemy zaprosić ludzi, którzy mają pozycję międzynarodową: b. prezydentów czy ministrów spraw zagranicznych, jak Włodzimierz Cimoszewicz czy Andrzej Olechowski.

Palikot zastrzega jednak, że z wymienionymi jeszcze o tym nie rozmawiał… To mogą być naprawdę ciekawe rozmowy. Weźmy byłych prezydentów - jest trzech: Jaruzelski, Kwaśniewski i Wałęsa. Generał jest w wieku, kiedy już raczej nie rusza się z posad bryły świata, a choćby nawet tylko Europy. Wyobrażam sobie jednak reakcję prezydenta Wałęsy na propozycję, żeby wystąpił na europejskiej liście wyborczej pod batutą Palikota i patronatem Kwaśniewskiego.

Jednak Palikot już wszystko skalkulował. Lista Kwaśniewskiego zdobywa 27 proc. i 13-15 euromandatów. Potem on sam jest w II turze wyborów prezydenckich z Bronisławem Komorowskim i choć przegrywa, to wygrywa wybory do Sejmu…

Moim zdaniem jest tylko jeden kłopot, ale za to poważny. Fundamentem całej koncepcji jest Aleksander Kwaśniewski, którego mentor Palikota, Urban, nazywa "odźwiernym Kulczyka". Jeśli Palikot będzie trwał w umizgach do Kwaśniewskiego, to może stracić poparcie "salonu Urbana", tj. jego żony, psów i kotów. A bez tego wszystko może wziąć w łeb.