Pani profesor karierę zawodową i dotychczasową pozycję w środowisku zawdzięcza sobie. Pozycję polityczną zawdzięcza Zbigniewowi Ziobrze i bytności w służbie Prawa i Sprawiedliwości. Była wiceministrem sprawiedliwości przy boku Ziobry, a ostatnio dyrektorem Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Nie zakończyła tego etapu z sukcesem, gdyż zniknęło stamtąd ponad 50 tysięcy danych pracowników wymiaru sprawiedliwości. Śledztwo jest w toku…
Od wielu specjalistów słyszę, że pani sędzia jest wybitnym prawnikiem. Nie ma więc mowy, żeby nie zdawała sobie sprawy, w jakich okolicznościach obejmuje najwyższy w sądownictwie urząd. Wymiar sprawiedliwości, mimo głośnych protestów większości środowisk prawniczych, uniwersyteckich, instytucji unijnych i Trybunału Sprawiedliwości UE, krok po kroku jest podporządkowywany władzy Jarosława Kaczyńskiego i jego politycznych komilitonów. Jest zbyt mądrą sędzią, żeby nie zdawać sobie sprawy, że obejmuje ten urząd jako faworyta PiS. Nie może też nie zdawać sobie sprawy z istotnych zastrzeżeń, co do legalności jej mianowania. I dobrze wie, że dla niej pan prezydent złamał zasadę większości wskazań na konkretną kandydaturę, o której nie tak dawno mówił, że jest dla niego święta.
Pani profesor to wszystko wie. Tę wiedzę ubrała nawet w autorski aforyzm: Ludzie to nie konie i nie powinno się patrzeć z jakiej stajni pochodzą, powinno się patrzeć, co sobą reprezentują i jaki mają dorobek naukowy.
Dorobek naukowy sędziego Wróbla, który z panią Manowską przegrał, choć w sędziowskim głosowaniu wygrał, jest imponujący. Nie śmiem go porównywać z dorobkiem pani sędzi, bo nie mam po temu kwalifikacji. Nie ulega jednak wątpliwości, że w przypadku obojga, to właśnie „stajnia”, a nie dorobek odgrywała decydującą rolę. „Stajnia” bowiem - zarówno w hodowli koni, jak i w polityce - ma duże znaczenie. Liczy się wszystko: warunki cieplne, wilgotność, ruch i skład powietrza, oświetlenie, mikroflora… No i możliwości – siła marketingowa, pozycja na rynku, konkurencyjność, siła marki, siła przebicia, a w obecnej dobie siła jako taka…
Dziś te walory są po stronie jej „stajni”, ale doświadczona sędzia na pewno rozumie, że staje się tym samym częścią układu, który dezawuuje podstawową zasadę państwa prawnego jaką jest trójpodział władzy. Finałem tego wszystkiego bez wątpienia będzie kiedyś niesława. Dlatego pozwolę sobie skończyć ten felieton sentencją Seneki Młodszego: „Czego nie zabrania prawo, zabrania wstyd". Wydaje mi się a propos.