Koszmar wraca. 17 lat temu, przed referendum akcesyjnym, straszono nas, że ziemię naszą zabiorą Niemcy, rolnictwo i przemysł upadną, pracy dla Polaków nie będzie nigdzie w Europie. Tygodnik „Niedziela” pisał: „niewiele zostanie z tego co nasze, co ojczyźniane, co polskie, co pobożne i Matce Bożej bliskie”. W Unię Europejską ze wszystkich luf strzelały Liga Polskich Rodzin, Samoobrona i PiS.
Teraz znów straszą nas wynarodowieniem. Znów na naszą suwerenność nastają Niemcy i przeżarte ideologią gender brukselskie elity. Wszystko dlatego, że Unia upomniała się o przestrzeganie praworządności i nasze prawo do niezawisłych, sprawiedliwych sądów, takie samo, jakim cieszą się inni członkowie Wspólnoty.
Tymczasem veto zapowiedziane przez rząd służy wyłącznie obronie PiS-owskiej samowoli i tak zwanej reformie Zbigniewa Ziobro. Do tej pory prezes PiS był cudakiem na własne konto, premier samouwielbieniem sam się ośmieszał, teraz zrobią to na nasz rachunek. Zablokowanie przez nich unijnego budżetu będzie nas kosztowało ponad 700 mld zł! Zapłacimy też obniżeniem jakości życia, utratą perspektyw życiowych naszych dzieci… No, chyba że znajdzie się ktoś, z kim oni się liczą najbardziej i przemówi im do rozumu.
Choć Kościół ma dziś niemało własnych kłopotów, to jednak nie przestaje być firmą, która musi chronić swoje interesy. Kościół w Polsce jest drugim po Skarbie Państwa właścicielem ziemskim, a co za tym idzie obficie korzysta z unijnych dopłat rolnych. To może przyłoży rękę do obrony Unii w Polsce? Ma też przecież setki pozarolniczych potrzeb, które w znacznej części zaspokaja z unijnej kasy. Buduje, remontuje, modernizuje… Jasna Góra, katedra oliwska, opactwo Tynieckie… Ja wiem – Europa jest „bezbożna”, ale jak nas „pobożny” PiS z Unii wyprowadzi, to i Kościołowi się pogorszy. Kościół umie liczyć. Dobrze wie, że ile by tych zer na konferencjach prasowych nie występowało, to i tak ciągle mamy do czynienia z zerem. A to nie jest liczba, za którą warto umierać.