Leszek Miller

i

Autor: Super Express

Leszek Miller: Daleko za daleko

2019-12-11 5:46

„Czas sprowadzania kobiet do roli paprotek w polityce się skończył. Jesteśmy w innej rzeczywistości politycznej – merytorycznej i poważnej. Kobiety pełnią inną funkcję w polityce – nie godzą się na bycie zabiegiem PR-owym, ale mają swoją podmiotowość”… Te słowa wypowiedziała pani Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, posłanka Lewicy (do niedawna Razem) niepaprotka, jak rozumiem.

Nie słychać, żeby one w najmniejszym stopniu uraziły przewodniczącego SLD czy zwykle aktywną w takich razach rzeczniczkę partii. Milczy również sekretarz generalny SLD. Obecne kierownictwo bardzo chętnie wypowiada się krytyczne pod adresem własnej partii, ale jak ognia wystrzega się słów, które mogłyby dotknąć kogoś z Wiosny czy Razem. Stąd też Czarzasty wielokrotnie przepraszał Biedronia i Zandberga za słowa z przeszłości, ale on sam nie może doczekać się jakiegokolwiek gestu ze strony nowych kolegów. A przecież jeszcze niedawno dzisiejsi sojusznicy bili w Sojusz jak w bęben i wypadałoby coś powiedzieć. Widać jednak, że tamte razy nie przeszkadzały i obecne też nie przeszkadzają.

W tej sytuacji czuję się w obowiązku zwrócić uwagę, że w swym komsomolskim zapale budowania nowego na gruzach starego, pani dr Dziemianowicz-Bąk dotknęła wiele kobiet. W czasach, których być może nie pamięta, jej lewicowe koleżanki z powodzeniem działały w Sejmie, rządzie i w samorządach. Działały, a nie ozdabiały tych instytucji niczym paprotki. Nie były zabiegiem PR-rowym i miały też silnie rozwinięte poczucie podmiotowości, które nie wybuchło dopiero w obecnej kadencji Sejmu.

SLD zawsze skrzył się kobiecymi indywidualnościami, jakie przydawały polskiej polityce blasku i merytorycznego znaczenia. Nie mam miejsca w tym tekście, aby wymienić wszystkie nazwiska, ale pewne nasuwają się same: Krystyna Łybacka, Anna Bańkowska, Izabela Sierakowska, Barbara Blida, Jolanta Banach, Danuta Waniek, Jolanta Szymanek-Deresz, Joanna Senyszyn, Katarzyna Piekarska, Małgorzata Winiarczyk-Kossakowska, Małgorzata Szmajdzińska i wiele, wiele innych. Nie od rzeczy będzie wspomnieć Jolantę Jarugę-Nowacką z koalicyjnej Unii Pracy i jej działalność na stanowisku pełnomocnika Rady Ministrów do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn po raz pierwszy utworzonego w moim rządzie.

W najbliższą sobotę Włodzimierz Czarzasty ma rozpocząć proces likwidacji Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Struktury można wymazać, sztandar wynieść, statut unieważnić. Nie można pozbawić ludzi ich dokonań i własnej historii. Także tej pisanej przez kobiety Sojuszu z wielkim pożytkiem dla polskiej przyszłości.