Duda czyni cuda
Najważniejsza wiadomość dnia pojawiła się w najważniejszym PiS-owskim dzienniku telewizyjnym dopiero w połowie programu. To jest miara zaskoczenia i wściekłości po tym, jak prezydent zawetował ich „Lex TVN”.
Pozostaje pytanie z jakiego powodu wierny dotąd żołnierz prezesa stanął okoniem. Prezydent sam wyjaśniał to tak:
- Podchodzili do mnie ludzie i mówili o swojej trosce. Że ciągłe konflikty, spory, że nie chcą kolejnej wojny… Bardzo im za to dziękuję…
Potwierdzam – tak było! Ludzie podchodzili i mówili, co myślą. Sam widziałem przed Pałacem Prezydenckim parę tysięcy obywateli, którzy przy pomocy haseł i zawołań wykrzykiwanych i wypisanych na kartonach czy flagach mówili panu Dudzie, co myślą o „Lex TVN”. Podobnie było w stu innych miastach. Do tego jeszcze 2,5 miliona obywateli wyraziło swą opinię podpisując w Internecie apel w obronie TVN. Rzadko zgadzam się z panem prezydentem, ale tym razem rzeczywiście społeczeństwo pojedynczo i grupami udzieliło mu konsultacji przed podjęciem decyzji. Była to opinia jednoznaczna. Na domiar po cichu mówiło się w Warszawie, że jeśli Pan Duda zatwierdzi swym podpisem atak na stację należącą do amerykańskiego koncernu medialnego, to gorzko tego pożałuje. Plotka głosi, że Amerykanie przesłali mu jednoznaczny sygnał: podpisu nie darujemy, veto zapamiętamy. Ja oczywiście nie wierzę, że pan Duda mógłby być podatny na jakiekolwiek sugestie skądkolwiek niemniej wkrótce po tym, jak ustawę zawetował, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan w imieniu Joe Bidena przekazał mu wyrazy uznania.
W PiS-ie zaś szok i niedowierzanie. Na głupków wyszły zastępy tych, którzy do ostatniej chwili przekonywali, że „Lex TVN” to zwykłe „porządkowanie rynku medialnego”.
Mój komentarz do tego wydarzenia jest następujący. Prezydent Duda przeprowadził bardzo profesjonalną i precyzyjną analizę prawno-międzynarodową przedłożonej mu do podpisu ustawy. Wykazał całkowitą niekompetencję jej twórców, obnażył ich polityczne intencje sprzeczne z prawem międzynarodowym i wcześniej zawartymi przez Polskę umowami. Udowodnił, że rzeczywiście jest doktorem prawa po Uniwersytecie Jagiellońskim. Tym jednak gorzej dla niego! Bo skoro mając takie przygotowanie merytoryczne, przez sześć już lat swojej prezydentury podpisywał nawet najbardziej dewastujące demokratyczne państwo ustawy podsuwane mu przez PiS, to po popisowym zmiażdżeniu „Lex TVN” nigdy, przed żadnym sądem nie będzie mógł powiedzieć, że nie wiedział co czyni.