Na wynik badania trzeba czekać dłużej
Mariusz Bilewicz, mieszkaniec okolic Lubina (woj. dolnośląskie), dowiedział się, że ma guza płuca w styczniu 2020 r. Z powodu nowotworu pojawiły się u niego także: choroba Cushinga i osteoporoza. Kiedy wykonano mu bronchoskopię, rak stał się agresywny i każdy dzień odwlekania operacji był groźny. – Na początku marca zadzwoniono z poradni, że w związku z pandemią odwołano wizyty i badania. Dostałem skierowanie na cito do szpitala w Lubinie, a ten wypisywał pacjentów, bo miał leczyć tylko COVID-19. Mnie zbadano, ale na wynik histopatologii czekałem dwa razy dłużej niż zwykle – ponad miesiąc. Kiedy nadszedł, nie mogłem już wstać z łóżka – opowiada Bilewicz.
Pacjenci onkologiczni nie ucierpieli? "Gdyby nie pandemia, może nie miałbym przerzutów"
Pacjenci w lepszym stanie odstawiani są na boczny tor
Mariusz Bilewicz przeszedł chemioterapię i pokonał raka, ale musi być stale diagnozowany na wypadek wznowy raka lub przerzutów, ale przez pandemię badania są przekładane. – W listopadzie wykryto u mnie zmianę na jelicie i skierowano na kolonoskopię. Doczekałem się jej dopiero pod koniec kwietnia! Okazało się, że to nie rak, ale czekam jeszcze na wynik opóźnionego badania grasicy – relacjonuje. – Niestety w pandemii leczone są tylko ciężkie przypadki. Pacjenci w lepszym stanie odstawiani są na boczny tor – podkreśla Bilewicz.
Pana Mariusza w chorobie wspiera Fundacja Alivia, która uruchomiła zbiórkę pieniędzy potrzebnych na leczenie.