Super Express: Mamy, jak twierdzi PiS, „aferę wiatrakową” czy to raczej burza w szklance wody?
Krzysztof Kwiatkowski: Niewątpliwie mieliśmy do czynienia ze sposobem procedowania, który nie powinien mieć miejsca, ten sposób zmiany budził wątpliwości. Choć warto przypominać jak wprowadzono poprawki do tej ustawy w zeszłej kadencji…
- ...mówi pan o Marku Suskim, który składał poprawkę odręcznie napisaną na serwetce?
- Tak, słynna „afera serwetkowa”… To jest niesamowite, bo teraz mieliśmy do czynienia z projektem, nad którym nawet nie rozpoczęły się jeszcze prace, wtedy natomiast chodziło o przyjętą już ustawę. Czyje interesy reprezentował pan Suski składając poprawkę w tym trybie? Nie było tajemnicą, że jedną z największych firm handlujących węglem, w tym ruskim węglem, była firma brata Krzysztofa Tchórzewskiego, byłego ministra energii w rządzie PiS.
- Co nie zmienia, że w tej chwili politycy PiS pouczają z mównicy sejmowej jak powinien wyglądać proces legislacyjny. Narzekają na składanie poprawek w ostatniej chwili czy na wyprowadzanie budżetu poza kontrolę parlamentarną…
- ...Lech Wałęsa by powiedział, że to jest „stan pomroczności jasnej”. To mówią politycy, którzy ustawę o nielegalnych wyborach kopertowych przepchnęli w kilkanaście godzin… To już nawet nie jest hipokryzja tylko obłuda do potęgi entej. Liczą na to, że wszyscy mamy bardzo krótką pamięć… to jest po prostu intelektualny skandal. Ale my pamiętamy i będziemy przypominać, co nie zwalnia nas z pilnowania najwyższych standardów legislacji.
- Expose Donalda Tuska we wtorek, w środę rano podobno zaprzysiężenie u prezydenta, w planach powstanie dwóch nowych ministerstw: do spraw polityki senioralnej i równości. Są potrzebne pana zdaniem?
- (…) Oczywiście, że tak. Różne badania, także europejskich instytucji, pokazują, że występującym ciągle problemem jest tzw. luka płacowa między kobietami i mężczyznami. Mamy też do czynienia z różnymi przypadkami form dyskryminacji, a współczesny świat, cywilizacja, podąża w tym kierunku, że wszyscy obywatele, także ci, którzy z różnych względów mają w życiu trudniej, są wspierani przez administrację publiczną. Więc dla mnie to jest naturalne.
- Tuż przed powołaniem nowego rządu prezydent Duda zmienił regulamin Sądu Najwyższego. Ostrzegał przed tym ponad miesiąc temu jeden z sędziów SN, Włodzimierz Wróbel. Słusznie?
- Zmiana regulaminu jest po to, żeby tzw. nielegalni sędziowie, neosędziowie, mogli stwierdzić, że – wbrew wyrokom europejskich i polskich sądów – są w pełni legalni. Do tej pory decydowały o tym połączone izby SN, w składzie co najmniej 2/3 sędziów każdej z izb. Zmiana polega na tym, że teraz wystarczy połowa, już nie 2/3. Więc od teraz połowa będzie pełnym składem. Skąd ten zabieg? W SN jest już dokładnie 57 neosędziów i oni będą mogli orzekać we własnej sprawie, czyli złamać podstawową regułę, która funkcjonuje w wymiarze sprawiedliwości.
- Wygląda jakby prezydent rzucił się im na pomoc.
- Dokładnie tak, prezydent zrobił wszystko żeby im rzucić koło ratunkowe, żeby mogli stwierdzić, że są w pełni legalni niezależnie od wyroków i orzecznictwa europejskich trybunałów i polskiego Sądu Najwyższego. To jest instrumentalne traktowanie prawa.
- Dlaczego Andrzej Duda zrobił to teraz?
- Bo zmiana regulaminu Sądu Najwyższego, która jest przyjmowana rozporządzeniem prezydenta wymaga kontrasygnaty Prezesa Rady Ministrów.
- Trzeba było zdążyć przed Tuskiem?
- Oczywiście. Kontrasygnował to Mateusz Morawiecki, bo Donald Tusk by się pod takim dokumentem nie podpisał.