Jarosław Kaczyński, Andrzej Duda i Beata Szydło wchodzili do hali Torwar w błysku fleszy, blasku jupiterów, otoczeni rozradowanym tłumem. Do tego na ekranie pojawiały się fragmenty kampanii Dudy, które miały zbudować atmosferę podniosłą i radosną zwiastującą kolejny sukces. Tak było w czasie konwencji PiS. Podobnie, choć z mniejszym przepychem zorganizowana została konwencja PO, na której wystąpiła Ewa Kopacz. Oba spotkania konkurencyjnych partii były na najwyższym poziomie, pełne efektów. Ale nie każdemu się podobały. PO i PiS zwołały dziś za nasze pieniądze wielkie partyjniackie imprezy. Zapłaciliśmy za wypasione sceny, światła, hostessy i autokary zwożące ludzi z całej Polski, skomentował na Facebooku Paweł Kukiz. Jednak nie tylko otoczka spotkań zdenerwowała Kukiza, ale i to, co mówili w sobotę politycy. Usłyszeliśmy o kolejnych roszadach personalnych w ramach partyjnych oligarchii. Jak zwykle obiecanki programowe, tylko co my obywatele z tego mamy?, napisał wzburzony Kukiz. Oczywiście wspomniał o zbliżającym się referendum, które ma dotyczyć m.in. JOW: Już we wrześniu możemy zdecydować czy będą się dalej bawić za nasze pieniądze. Dlatego jest tak ważne, żebyśmy wygrali referendum, wprowadzili JOWy i zniefinansowanie partii politycznych z budżetu. Polska partyjniacka, czy Polska wolnych obywateli? To czy na jesieni zmienimy ten chory system zależy wyłącznie od Was! Walczymy!, zachęcał.
Zobacz: Wpadka Kopacz z JOW-ami. Kukiz pojedzie po niej jak po Lis? [ZAPIS RELACJI i PODSUMOWANIE]