Nieczuli na nasze ostrzeżenia aktorzy kukiełkowi doprowadzali do pożarcia przez wilka nie tylko babci, ale i jej wnuczki. Kiedy emocje dziecięcej widowni sięgały zenitu, to kto się zjawiał na scenie teatrzyku? Pojawiał się dzielny myśliwy Donald Tusk, ubijał wilka, a z jego brzucha wyjmował Ahmada Zakajewa.
Uradowane dzieci mediów klaskały w dłonie. Jakby powiedział dzisiaj Kornel Makuszyński: na nic płacze, na nic krzyki, to jest teatr polityki. Bohaterski polski premier nie uległ naciskom moskiewskich siepaczy. A nasi rosyjscy przyjaciele raz jeszcze pokazali sowieckiemu społeczeństwu determinację w walce z czeczeńskim terroryzmem. Krótko mówiąc: dwa zaprzyjaźnione wilki syte, a Czerwony Kapturek cały wrócił na konferencję do Pułtuska. Nie dowiedziawszy się niczego o sytuacji Czeczenów raz jeszcze pokazaliśmy ruskim gest Kozakiewicza.
Nasz polityczny teatr kukiełkowy jest tylko jednym z wielu europejskiego festiwalu animowanych scen medialnych. Niewielu może prześcignąć wielkiego męża Carli Bruni, który przegonił z Francji romskich imigrantów. Kraj ten najwięcej problemów ma z imigrantami z Maroka i Algierii. Romowie to kropla w morzu problemów, jakie Francja ma z imigrantami arabskimi. Sarkozy nie będzie się jednak kopał z arabskim koniem, bo wie, czym to grozi. Uległa frankofilska Rumunia przyjmie Romów za jakąś drobną gratyfikację. Francuscy Arabowie nie będą mieli powodu, by podpalać paryskie przedmieścia. Sarkozy ubogacił wzniosłe hasło: liberté, egalité, fraternité, dodając deporté. Stare francuskie przedszkolaki są zadowolone.
A tymczasem u nas trwa najdłuż-szy teatr kukiełkowy, czyli polsko-rosyjski taniec na rurze gazowej. Po to, by polskim przedszkolakom dostarczyć emocji, kontrakt gazowy podpisuje się zawsze u progu zimy, a nie wiosną. Tej jesieni Donald Tusk dla rozbawienia przedszkolaków puścił gaz rozweselający, którego nie mógł znaleźć Waldemar Pawlak. W ubiegłotygodniowym wywiadzie radiowym przekonywał, że kontrakt z Gazpromem jest korzystny, bo zapewnia trwałe dostawy gazu, a nie ideologiczne wojny z jakimś państwem. Nazwy państwa nie wymienił, by nie naruszyć tajemnicy handlowej. Rozumiem, że rząd, który zapewnia trwałe dostawy porażek negocjacyjnych jest również, według Tuska, korzystny. Premier zapewnił, ze Nord Stream nam już nie zagraża, bo zabezpieczył rurociąg jamalski. Kondensat myśli premiera jest tak esencjonalny, że Rosjanie zrobią z tego kilka milionów kartonów z sokiem z najczystszej nowomowy.
Lepiej, by Zakajew nie przyjeżdżał w przyszłym roku do Polski, bo będziemy go musieli deportować do bratniej Rosji razem z całym kongresem Czeczenów. Wystarczy, że Rosjanie zagrożą nam zamknięciem zabezpieczonego przez Tuska rurociągu jamalskiego. Gaz do Europy, a zwłaszcza do Niemiec, puszczą przez Bałtyk (Nord Stream) i Ukrainę, przyjazną po ostatnich wyborach. A my na odcinku polskim rurociągu będziemy mogli tańczyć na rurze razem z Zakajewem.
A kukiełki kukiełkom zapewnią następne spektakle politycznego teatrzyku.