Przy okazji 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej Jarosław Kaczyński wygłosił szokujące przemówienie, w którym mówił wprost o "zamachu". Dzień później jego przekaz wzmocnił Antoni Macierewicz, czyli człowiek, który od lat próbuje różnymi oryginalnymi sposobami pokazać co, jego zdaniem miało wydarzyć się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. Na specjalnej konferencji były szef MON przez grubo ponad godzinę przedstawiał swoją przerażającą wizję wydarzeń sprzed 12 lat. Ostro na temat ostatnich działań duetu Kaczyński-Macierewicz wypowiadają sie m.in. politycy opozycji.
NIE PRZEGAP: Takie wyniki miał Lech Kaczyński tuż przed Smoleńskiem. Dla PiS to kłopotliwe
– Mamy do czynienia z brudną i cyniczną grą, którą uprawia Macierewicz i Kaczyński. Wielu osobom wydawało się, że prezes PiS Jarosław Kaczyński jest zmęczony tym, co wyprawia Macierewicz. Mówiło się, że Macierewicz pójdzie w zapomnienie. Temat jednak odżył. Kaczyński skalkulował, że reaktywowanie tematu smoleńskiego opłaca się politycznie. Zwłaszcza w kontekście wojny na Ukrainie
- stwierdził w rozmowie z "Super Expressem" Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej.
"Władimir Putin" zadzwonił do Macierewicza. Obok był Kaczyński
Przy okazji "wzmożenia smoleńskiego" powrócił temat słynnej debaty z 2013 roku z udziałem Antoniego Macierewicza. Podczas konferencji ekspertów zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej pojawiły się problemy techniczne, a na domiar złego - żarty zaczęli sobie stroić przypadkowi ludzie, którzy dzwonili do Macierewicza za pośrednictwem komunikatora Skype. W pewnym momencie doszło do niebywałego skandalu, bo na ktoś podszył się pod Władimira Putina i na wyświetlaczu pojawiło się nazwisko prezydenta Rosji! Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że obok Macierewicza siedział sam Jarosław Kaczyński. Były szef MON w swoim stylu ocenił wtedy, że jego smoleński zespół znalazł się "w sytuacji, w której istnieje silna wola, żeby uniemożliwić zapoznanie się z tym materiałem".