„Super Express”: – Wywiad Księdza dla katolickiego tygodnika „Niedziela” wywołał prawdziwą awanturę. Został zdjęty, przez kilka dni w internecie słyszeliśmy o cenzurze w katolickich mediach, potem wywiad przywrócono, mleko się jednak rozlało?
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: – Najgorzej cała sprawa skończyła się dla autorki wywiadu, pani redaktor Agnieszki Bugały, która po całym tym zamieszaniu odeszła z pracy. Sprawa jest niezrozumiała i zdumiewająca. Pani Bugała to doświadczona dziennikarka, od lat w mediach katolickich, szefowa dolnośląskiej edycji „Niedzieli”. Poprosiła mnie o rozmowę, ja się zgodziłem. Można powiedzieć, że bardzo się ucieszyłem, z prostego powodu.
– Jakiego?
– Do tej pory zarzucano nam – w sensie księżom, czy katolickim publicystom angażującym się w sprawę wyjaśniania skandali wewnątrz Kościoła – że rozmawiamy z mediami świeckimi, a sprawy kościelne powinno się załatwiać na forum mediów katolickich. Ale media katolickie nie były zainteresowane wyjaśnianiem tych spraw. Wywiad w „Niedzieli”, jednym z najważniejszych tygodników katolickich, wydawanym pod auspicjami diecezji częstochowskiej, dawał nadzieję, że to się zmienia. I faktycznie, rozmowa się ukazała, a po 24 godzinach została zdjęta. Znamy też relację pani Bugały, która została wezwana do Częstochowy, do siedziby redakcji, odbyła rozmowę z czterema osobami, musiała wydać oświadczenie, że materiał zamieściła bez wiedzy redaktora naczelnego. I po tej rozmowie pani Bugała podjęła decyzję o odejściu z pracy. Szokujące jest to, że wywiad w katolickiej gazecie, z katolickim księdzem, uznano za coś złego. Niepokoi też jeszcze jedna rzecz. Tekst na stronie „Niedzieli” został zastąpiony materiałem o ogrodach watykańskich. To oczywiście może być temat dodatkowy, ale nie można sprowadzać wszystkiego do tradycji ludowej, papieskich kremówek, itd. Nie wolno pomijać tematów istotnych, którymi żyją katolicy w Polsce.
– Ostatecznie tekst został jednak przywrócony?
– Tak i bardzo dobrze się stało. Jednak sprawa jest nauką dla wszystkich, że cenzura nie powinna mieć miejsca. To dobrze, że wywiad przywrócono. Ale wciąż pozostaje problem główny – co dalej zrobić z oczyszczeniem Kościoła. Bo jeśli będzie się go dalej zamiatać pod dywan, przemilczać, nie poda faktów, to ten problem będzie jeszcze większym wrzodem, który będzie się ujawniać przy różnych okazjach w taki, czy inny sposób.
– No właśnie w diecezji kaliskiej antybohater filmu braci Sekielskich, biskup Edward Janiak skierował list do wiernych, który był odczytywany w kaliskich parafiach. Ksiądz bp prosi o modlitwę, bo jak twierdzi, padł ofiarą nagonki, będącej wręcz dziełem szatana. Wielu również dość konserwatywnych katolików jest zszokowanych tym listem…
– Mnie to też uderza jako zwykłego księdza z dwóch powodów. Po pierwsze – były już dwa takie przypadki. W roku 2002, gdy wybuchła sprawa abp. Juliusza Paetza, jak również w roku 2006 i 2007, gdy pojawił się problem lustracji. W jednym i drugim przypadku sprawcy mówili, że są niewinni, że informacje o nich są atakiem na Kościół. A jednocześnie paść mieli ofiarami medialnej nagonki. Po drugie – do obrony bp. Janiaka wciągani są księża, którzy muszą być posłuszni względem swojego biskupa, a więc ich sumienia są łamane. Z taką samą sytuacją mieliśmy do czynienia w diecezjach tarnowskiej i rzeszowskiej w 2007 roku, kiedy przymuszano odgórnie księży do podpisywania listów w obronie biskupów, którzy byli tajnymi współpracownikami. I niektórzy księża mówili potem, że owszem, podpisali, ale zrobili to pod presją. I to jest coś bardzo złego, co nie pozwoli już moim zdaniem biskupowi Janiakowi mieć dobrych relacji z księżmi.
– Niezależnie od ukazanego w filmie Sekielskich obrazu księdza biskupa, przysługuje mu jednak obrona, jest domniemanie niewinności. Jak w takiej sytuacji hierarcha powinien się zachować?
– Na czas dochodzenia powinien odsunąć się od sprawowania funkcji. Najlepiej, jakby przyjechała niezależna komisja z Watykanu, która zbadałaby tę sprawę. Biskup ma prawo do udzielania odpowiedzi, ma prawo do obrony, przedstawiania własnej oceny różnych faktów. Natomiast publicznie nie powinien zajmować głosu, a już na pewno nie powinien przymuszać księży do odczytywania listu, jakoby był ofiarą nagonki. I jeszcze jedna kwestia – w tym liście nie ma słowa przepraszam, a moim zdaniem powinny być, nie ma też ani słowa o ofiarach. A więc znów, jak kilkanaście lat temu – sprawcy są niewinni, a ofiary nie istnieją.
– Wracając do mediów. Czy dziś to świeckie media, tworzone przez katolików świeckich, mają szansę wpłynąć na oczyszczenie Kościoła?
– Takich mediów, stron internetowych, blogów, tworzonych przez katolików zatroskanych o Kościół, powstaje coraz więcej. I to bardzo pozytywne.
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski: W Kaliszu łamane są sumienia księży
2020-06-08
5:05
Biskup ma prawo do udzielania odpowiedzi, ma prawo do obrony, przedstawiania własnej oceny różnych faktów. Natomiast publicznie nie powinien zajmować głosu, a już na pewno nie powinien przymuszać księży do odczytywania listu, jakoby był ofiarą nagonki – mówi „Super Expressowi” ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Duchowny, działacz społeczny, historyk Kościoła.