„Super Express”: – Sprawa ochrony życia stała się głównym tematem ostrego sporu, który przeniósł się na ulice. Są ataki na świątynie, z drugiej strony prezes Prawa i Sprawiedliwości, wicepremier Jarosław Kaczyński wzywa świeckich do obrony kościołów. Ksiądz to skrytykował. Dlaczego?
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: – Uporządkujmy. Jak pisałem już wcześniej – od początku bardzo krytycznie odnosiłem się do działań tych grup, które atakowały miejsca kultu, osoby, które były na mszach świętych, czy też wulgarnych, antychrześcijańskich napisów, niszczenia budynków. Bo oczywiście każdy ma prawo demonstrować, ale nie uderzając w miejsca kultu, czy ludzi wierzących. Warto zaznaczyć, że do kościołów, na msze święte chodzą ludzie o bardzo różnych poglądach. Nie mają nic wspólnego z tematem protestów. I było dla mnie dużym zaskoczeniem, że mamy tak ostry atak na świątynie, niszczenie ich, ataki na wiernych, a jednocześnie reakcja biskupów jest tak słaba. Na stronie archidiecezji warszawskiej mieliśmy tylko stanowisko przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego. Nie było stanowiska kard. Kazimierza Nycza, metropolity warszawskiego.
– No tak, i mamy nagle wypowiedź wicepremiera i Ksiądz ją krytykuje. Dlaczego?
– Bo o ile brak stanowiska biskupów jest szokujący, tak mogę powtórzyć, że chronić świątyń powinno państwo, a nie formacje partyjne. I nawoływanie do takiej reakcji prowadzi do eskalacji konfliktu i jest niedźwiedzią przysługą wyrządzoną Kościołowi przez wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego.
– A jak Ksiądz odnosi się do samego sporu wokół orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że aborcja z przyczyn wad dziecka jest niezgodna z Konstytucją?
– Przede wszystkim, trzeba te rzeczy uporządkować. Jeśli chodzi o ochronę życia, to jako kapłan, ale też osoba od 40 lat opiekująca się osobami niepełnosprawnymi nie mam wątpliwości, że oczywiście każde dziecko poczęte, niezależnie od wad, jakie ma w swoim organizmie, ma prawo się urodzić, tak samo jak każdy człowiek niezależnie od stanu zdrowia powinien mieć prawo dożyć do naturalnej śmierci, a nie być poddanym tak zwanej eutanazji. I w tym duchu orzeczenie Trybunału jest akceptowalne. Z tego wynika jednak kilka kolejnych spraw.
– Jakich?
– Najgorsze, co może się stać, to gdyby przełożyć teraz ten problem na kwestię jedynie zakazów i nakazów. Wiem to, mówię na podstawie swojego wieloletniego doświadczenia, kontaktu z matkami, z rodzinami, że najgorszą rzeczą jest mówienie matce, która ma świadomość, że dziecko urodzi się z wadą, że ma zrobić tak, czy tak. Oczywiście jest konieczna rozmowa, jest konieczne wsparcie duchowe i dotyczy ono nie tylko osób wierzących. Konieczne jest wsparcie ze strony społeczeństwa, pokazanie, jak można zająć się takim dzieckiem, opiekować się nim. Natomiast powiedzenie – „nie wolno”, „jest zakazane”, wprowadzanie za to jeszcze kary – na pewno nie rozwiąże tego problemu. Zabrakło mi rzeczy podstawowej – zapewnienia, że rodziny dostaną wsparcie od państwa, realnych gwarancji takiego wsparcia. Bo często sytuacje są dramatyczne, rodziny, mamy tych dzieci, zostają same z tym problemem.
– To powinna być pomoc materialna, zasiłki dla takich rodzin?
– Konieczna jest pomoc kompleksowa – i materialna, finansowa, i pomoc polegająca na wsparciu terapii, wsparcie psychologiczne. To bardzo szwankuje. I na pewno pomysł samego twardego zakazu bez takiej pomocy problemu nie rozwiązuje. I ta cała awantura, która jest, nie rozwiązuje sprawy ochrony życia poczętego.