"Super Express": - Dlaczego kilka tygodni temu raport komisji uznawał, że za rządów PiS nacisków nie było, a teraz, że jednak były? Sprawia to brzydkie wrażenie podkręcania treści raportu...
Krzysztof Brejza: - Poprawka PO bazuje na treści raportu Czumy. Gdy ujawnimy materiały, które są niejawne, będą wstrząsające dla opinii publicznej. Myślę np. o inwigilacji dziennikarzy, podsłuchach. Doszliśmy zresztą z posłem Czumą do porozumienia. Uznał 20 z 25 naszych poprawek. Powiedział też, że w 60 proc. zgadza się z naszymi wnioskami...
- 20 z 25 to nie jest 60 proc... Słyszałem też w PO opinie, że "Czuma okazał się uczciwym człowiekiem, ale kiepskim politykiem".
- Różnie te analizy można rozkładać. Staram się zrozumieć rygorystyczne podejście Czumy do dyspozycji uchwały Sejmu. W PO uznaliśmy jednak, że wnioski komisji powinny być nieco szersze niż stricte prokuratorskie. W sumie treść raportu i nasze opinie nie są aż tak rozbieżne. Poseł Czuma mówił, że były "innego typu naciski", my, że "presja polityczna". Nie rozumiem tylko stanowiska posła Czumy wobec afery gruntowej
. - Posłowie PiS podkreślają, że poseł Czuma zajmował się tą sprawą cztery lata, a pan nieco ponad rok. Pańska koleżanka z PO zaledwie trzy miesiące...
- Litości, jestem członkiem komisji prawie dwa lata. Niemal tak długo, jak posłanka Wróbel z PiS. Ostatnią osobą uprawnioną do składania poprawek był zaś poseł Mularczyk. W ostatnich miesiącach sumiennie pojawiałem się w Warszawie na posiedzeniach komisji, a on je "olewał". Miał 35 proc. absencji, co jest skandalem. Odmawiam więc mu prawa do oceny moich wniosków. Mogę dyskutować merytorycznie, a nie o stażu.