Ukochana mama posłanki zmarła kilka lat temu. Spoczęła w grobowcu przy mężu, na cmentarzu parafialnym na warszawskim Ursusie. Najbliżsi z całych sił dbali o grób, zanosząc kwiaty i znicze. Jednak kilka dni temu zdarzyło się coś nieprzewidzianego.
- Grób moich rodziców został zniszczony przez oblanie czerwoną farbą. Zniszczenia grobowca są duże, gdyż piaskowiec głęboko wchłania wszelkie substancje i płyny. Zgłosiłam zdarzenie na policję, która rozpoczęła postępowanie o znieważenie grobu - opowiada posłanka Pawłowicz.
O przypadku raczej nie może być mowy, bo inne groby nie zostały zniszczone. Mimo że Pawłowicz złożyła doniesienie na policję, a postępowanie prowadzone jest z urzędu, mogą być trudności, by złapać winowajców.
- Na cmentarzu nie ma monitoringu i trudno będzie ustalić sprawcę - przyznaje posłanka. Jeśli jednak uda się namierzyć sprawców, za zakłócenie spoczynku zmarłego będzie im groziło nawet do 2 lat więzienia.
Pawłowicz zachodzi w głowę, co mogło skłonić wandali do zbezczeszczenia grobowca. - Agresja sympatyków opozycji wyładowana na grobowcu moich rodziców jest tym bardziej dla mnie niezrozumiała, że ojciec mój był przed wojną harcerzem, żołnierzem Armii Krajowej. Natomiast moja mama była osobą wyjątkowej dobroci. Odbieram to jako kolejny przejaw "walki" politycznej totalnej opozycji i jej - karmionych głęboką nienawiścią - sympatyków - kwituje posłanka