- Sprawny w prowadzeniu firmy, twardy w negocjacjach. Nie jest typem człowieka, który się rozczula i dzieli włos na czworo - tak o partyjnym koledze mówił "Gazecie Wrocławskiej" poseł Stanisław Huskowski (65 l.) z PO. To było w 2009 r., kiedy cała Polska usłyszała o niby aferze z udziałem Misiaka.
Senator był szefem Komisji Gospodarki Narodowej. Kiedy zasiadał w gremium powstawała ustawa dotycząca przemysłu stoczniowego. O Misiaku zrobiło się głosno, gdy w 2009 r. jego firma podpisała z Agencją Rozwoju Przemysłu umowę na doradztwo dla pracowników zwalnianych ze stoczni.
Niektóre media zarzuciły politykowi, że napisał ustawę pod swoją firmę. Misiak przekonywał, że ma czyste sumienie. Zainterweniował sam Donald Tusk (61 l.)! Senator musiał zrezygnować z członkowstwa w partii. Raport Ministerstwa Skarbu przemawiał na korzyść Misiaka - wszystko miało odbyć się zgodnie z prawem. A w sądzie wygrał m.in. z gazetami, które zarzuciły mu udział w aferze.
Były senator PO próbował się dostać na Wiejską z komitetu prezydenta Wrocławiaq Rafała Dutkiewicza (59 l.). Próby spaliły jednak na panewce. W prasie pojawiły się także doniesienia, że był jedną z osób, które padły ofiarą kelnerów podsłuchujących prominentnych polityków i biznesmenów w knajpie Sowa i Przyjaciele.