Kamerun

i

Autor: Materiały prasowe

Koszmar dzieci w sierocińcu w Kamerunie. Wstrząsające doniesienia o misji w Afryce

2021-05-18 8:18

Wstrząsające doniesienia o sierocińcu w Kamerunie pojawiły się na łamach Gazety Wyborczej. Z dziennikarskiego śledztwa wynika, że sierociniec, którego prowadzeniem zajmuje się Dariusz Godawa, jest miejscem zupełnie innym niż się przypuszcza. Jak czytamy w gazecie: - Dzieci nie dojadają, pracują od świtu, są poniżane. Misjonarz opływa w luksusy. To, co dzieje się w sierocińcu, zdaniem dziennikarzy, jest szokujące.

Koszmarny sierociniec ojca Dariusza Godawy w Kamerunie, tak misyjną placówkę przedstawia Gazeta Wyborcza. Obraz miejsca przedstawiony przez dziennikarzy, w ramach międzynarodowego śledztwa, jest tragiczny. Znajdujące się w placówce, którą kieruje Godawa (zakonnikiem już nie jest, został usunięty ze zgromadzenia dwa lata temu), dzieci mają być poniżane, pracować i dostawać posiłki tylko raz dziennie. Godawa w Kamerunie mieszka już 27 lat i właśnie w stolicy państwa, Jaunde, założył i prowadzi misyjny sierociniec. Okazuje się, że już w 2013 roku wolontariuszka, która wyjechała do pomocy w ośrodku, Anna Sobków przekazała dominikanom, którym wówczas Godawa podlegał, wstrząsającą relację z tego, co dzieje się w sierocińcu.

Kim jest Dariusz Godawa? KLIKNIJ I PRZECZYTAJ

Jak relacjonowała dzieci jedzą raz dziennie i to bardzo skromnie, natomiast kierujący miejscem Godawa ma serwowane jedzenie pięć razy dziennie, które przygotowuje mu osobista kucharka. Jedzenie jest smaczne i pełnowartościowe. Wolontariusza wspomina, że dochodziło do okropnych sytuacji, gdy najedzony twórca placówki jadł rybę, a gdy zostały z niej resztki, ości, wołał do dzieci: "Kto chce rybę?" Na co te biegły niczym w wyścigu. Jak czytamy w gazecie, dzieci w sierocińcu mają mieć stosowane kary, np. klęczenie godzinami, odbierane są im posiłki. Sam Godawa ma żyć jak pączek w maśle, ma mu niczego nie brakować, może robić co chce.

Katastrofa w PO! W partii wrze jak w garze. We wtorek spotkanie parlamentarzystów partii. "Chcemy uspokoić nastroje"

Tajemnice z życia prowadzącego sierociniec w Kamerunie

Z doniesień dziennikarzy wynika, że relacje przekazane przez wolontariuszkę trafiły do zakonnych archiwów, a sam Dariusz Godawa tłumaczył, że kobieta nie zna różnic kulturowych ani też tamtejszych realiów. Ówczesny prowincjał przyznał, że nie miał jak zweryfikować niepokojących doniesień. Zweryfikowali to jednak dziennikarze i dotarli do innych osób, którzy byli w sierocińcu w Kamerunie w kolejnych latach. Jak podaje Gazeta Wyborcza w 2009  roku, w poprzednim sierocińcu w miejscowości Bertoua prowadzonym przez Godawę doszło do dramatu, zginęło tam dwóch chłopców. Godawę miała wówczas zatrzymać policja, ale wyszedł za kaucją, po czym na dwa lata miał opuścić Kamerun. 

Polski Ład: Premier zapowiada 12tys. złotych dla kolejnych dzieci