Przypomnijmy: w lipcu 2014 roku podczas spotkania europosłów w MSZ Janusz Korwin-Mikke spoliczkował Michała Boniego. Jak tłumaczył, było to spełnienie obietnicy z lat 90-tych, gdy to Boni wypierał się współpracy z SB, zaś następnie w 2007 roku jednak się do niej przyznał. Jak tłumaczył swoją "karę" Korwin-Mikke: - Kiedy w czasie debaty w sprawie uchwały lustracyjnej (w 1992 r.) Boni wypierał się, że był agentem SB i wyzywał mnie od idiotów, dałem mu słowo i go dotrzymałem. Przyznał się potem, że był agentem, od początku miałem rację.
Zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie złożyło ówczesne MSZ. Parlament Europejski uchylił europosłowi immunitet, zaś rok temu w czerwcy skierowano do sądu akt oskarżenia. Polityk nie przyznaje się do winy. Jak twierdzi, spotkanie było "towarzysko-kurtuazyjne" zaś spoliczkowanie było "odwołaniem się do tradycji aktu dyshonorującego z czasów II RP", za co wówczas, jak przekonywał mecenas Andrzej Ceglarski, "prokuratura nie ścigała". Obrona wnioskowała o umorzenie, z powodu braku wniosku o ściganie od poszkodowanego. Apelowała również o zmianę kwalifikacji prawnej czynu, który za "zwykłe" naruszenie nietykalności cielesnej przewiduje grzywnę, karę ograniczenia wolności albo do roku pozbawienia wolności (ściganie odbywa się zaś z oskarżenia prywatnego).
Warszawski sąd odmówił umorzenia procesu i wyznaczył termin pierwszej rozprawy na 9 września. Jak napisano w uzasadnieniu: - Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia w Warszawie nie uwzględnił wniosku obrońcy oskarżonego o umorzenie postępowania, stwierdzając , że nie zachodzi negatywna przesłanka procesowa w postaci braku wniosku o ściganie (art. 17 § 1 pkt 10 kpk), bo zarzucany oskarżonemu występek z art. 222 § 1 kk jest ścigany w trybie publicznoskargowym i nie jest wymagany do tego wniosek pokrzywdzonego, Za przedwczesne Sąd uznał również postulaty o ewentualną zmianę kwalifikacji prawnej czynu.
Jak skomentował oskarżony: - Ja pana Michała Boniego nie pobiłem, tylko spoliczkowałem. Była to czynność raczej symboliczna niż fizyczna. Dlatego dla mnie proces w tej sprawie jest absurdalny, ale oczywiście sąd ma prawo podjąć dowolną decyzję w tej sprawie (...) Za komuny siedziałem w więzieniu, mogę posiedzieć i teraz. Zapytany, czy nie żałuje swojego czynu, i czy by go powtórzył, Korwin-Mikke odpowiedział kategorycznie: - A skądże. Oczywiście, że zrobiłbym to jeszcze raz. Jeżeli człowiek postępuje słusznie, to słuszny czyn trzeba powtórzyć. Gdyby to było niesłuszne, to bym tego nie zrobił.
Zobacz także: Węszą AFERĘ wokół męża Szydło!