Kopacz uważa, że to co Rosja wprowadza w życie, czyli manewry wojskowe, czy wprowadzenie rakiet Iskander do obwodu kaliningradzkiego, to tylko rosyjski straszak. Jej zdaniem nie ma co się denerwować i bać: „Rosyjska nadaktywność na Bałtyku i w przestrzeni powietrznej, którą obserwowaliśmy od dłuższego czasu. Nie jest to jednak powód, aby podnosić larum”. Odniosła się w ten sposób do wieści z Rosji i poniedziałkowych decyzji Władimira Putina o postawieniu w stan gotowości bojowej Floty Północnej oraz informacji podanych we wtorek o przerzuceniu w rejon obwodu kaliningradzkiego rosyjskich myśliwców i bombowców. Także rakiety Iskander mają wesprzeć lądową grupę wojskową Rosji nad Bałtykiem. Iskandery to rakiety, które mają olbrzymi zasięg, nawet do 500 km. Są bardzo niebezpieczne, tym bardziej, że mogą najprawdopodobniej służyć do przenoszenia głowic broni jądrowej!
Jak przyznała premier Ewa Kopacz, jest o tym pewna, że wszystkie te posunięcia i decyzje mają jeden cel. Rosja chce przez nie wpłynąć na Unię Europejską, w sprawie sankcji: „Jestem przekonana, że Rosja tego rodzaju gesty wykonuje po to, żeby przed szczególnym wydarzeniem, jakim będzie zbliżająca się Rada Europejska 19-20 marca, wpłynąć trochę na decyzje Rady Europejskiej, a ta decyzja będzie dotyczyła przedłużenia sankcji lub - ewentualnie, gdyby nie doszło do rozwiązania pokojowego i respektowania porozumienia Mińsk 2 - nałożenia dodatkowych, już bardziej bolesnych, sankcji gospodarczych na Rosję”.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Zobacz: Rosja ma broń NUKLEARNĄ! Putin postawił Flotę Północną w stan gotowości