„Synowską prośbę o godne przyjmowanie Komunii św.” dotychczas podpisało ponad 9,5 tys. osób. Apelujący uważają, że „Od długiego czasu w Kościele zanika duchowość eucharystyczna i pietyzm wobec Ciała Pańskiego. Do pogłębienia kryzysu przyczyniła się rozdmuchiwana medialnie pandemia „śmiercionośnego” wirusa, a działania przeciwepidemiczne objęły m.in. zalecenie przyjmowania Komunii świętej na rękę. Nie wszyscy wierni są świadomi realnej Obecności Pana w okruchach Chleba Eucharystycznego. Dużym zagrożeniem jest m.in. automatyzm i brak okazywania należnej czci w przyjmowaniu Komunii świętej”.
Konserwatywne SKCh chce powrotu do „tradycyjnej formy” komunikowania wiernych, uważając, że podawanie hostii na rękę narusza majestat sakramentu. Wiąże tę formę z obostrzeniami epidemicznymi. W ostatnim roku przedepidemicznym wg Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego w mszach uczestniczyło 36,9 proc. osób określających się jako katolików. 16,7 proc. przystępowało do komunii. W latach 2020 i 2021 uczestniczących w mszach było jeszcze mniej. Wielokrotnie mniej. To wówczas, w polskim kościele, spopularyzowano możliwość przyjmowania sakramentu „na rękę”. SKCh uważa, że „po odwołaniu obostrzeń sanitarnych zniknął główny pretekst propagowania przyjmowania Komunii na rękę”. Otóż było ono obecne znacznie, znacznie wcześniej.
„W Kościele pierwszych wieków wierni przyjmowali Ciało Pańskie na rękę i sami wkładali je do ust. Pili równie ż Krew Pańską z jednego kielicha. Istniał dość powszechny zwyczaj zabierania przez świeckich Komunii św. do domów prywatnych, zwłaszcza dla chorych i uwięzionych współbraci. Często zabierali Ciało Pańskie dla własnych potrzeb duchowych, jako umocnienie i lekarstwo oraz wiatyk przed grożącymi im prześladowaniami i męczeństwem” – przypomina ks. Helmut Jan Sobeczko. Formuła komunikowania zmieniła się w IX w. Wówczas wprowadzono zwyczaj wypiekania hostii w formie białych opłatków. Zastąpiły one chleb. Przyjmowanie komunii do ust sprawiło, że zaczęto klękać.
Dopiero, jak podkreśla ks. Sobeczko w XVI w. komunikowanie do ust wyparło to „na rękę”. Nikomu, nawet jasnowidzom, nie śniło się o pandemii koronawirusa, gdy Watykan dopuścił do liturgii wczesnochrześcijańską formę przyjmowania komunii. Możliwość udzielania jej na tzw. na rękę w Polsce wprowadził II Synod Plenarny (1999 r.). Zatwierdzono przez Stolicę Apostolską w 2001 r. „Synod Plenarny potwierdza i wyraża szacunek dla zwyczaju przyjmowania Komunii św. do ust w postawie zarówno klęczącej, jak i stojącej, nie wykluczając jednak innych form przyjmowania Komunii św., z zachowaniem najwyższej czci dla Eucharystii”.
Zwolennicy powrotu do „godnego przyjmowania Komunii świętej” uważają, że ręka nie jest odpowiednim miejscem „dla doniosłości Sakramentu”. Kard. Josef Ratzinger, gdy jeszcze nie był Benedyktem XVI, też był zagadywany w tej sprawie jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Odpowiedział: „Musimy jednak powiedzieć, że jest rzeczą niemożliwą, aby Kościół do IX wieku, więc przez 900 lat przyjmował Eucharystię niegodnie. Czytając teksty Ojców Kościoła, widzimy, z jaką czcią i gorącością ducha przyjmowano Komunię. (…). Wyciągnięta i otwarta ręka staje się znakiem postawy człowieka wobec Chrystusa”.
Ci z uczestniczących w mszach, którzy przystępują do sakramentów (patrz statystyka powyżej) sami zdecydują o wyborze sposobu przyjęcia Sakramentu. Przyjmowanie Komunii do ust nie jest ani lepszym, ani gorszym sposobem. Najważniejsze jest duchowe przygotowanie do przyjęcia tego sakramentu – podkreśla wspominany ks. Sobeczko. Tym bardziej, że do komunii przystępuje teraz chyba mniej niż 17 proc. uznających się za katolików.
Polecany artykuł: