Konrad Piasecki nie wytrzymał na wizji! Nerwy mu puściły, aż uderzył dłonią w…

Edukacja seksualna wzbudza wśród Polaków ogromne emocje. Jedni są ogromnymi zwolennikami takiego rozwiązania, inni patrzą na nie sceptycznie, a nawet wrogo. Właśnie ten temat został poruszony w programie „Kawa na ławę”, który prowadzi Konrad Piasecki. Nawet dziennikarzowi puściły nerwy!
W ostatnim wydaniu „Kawy na ławę” gośćmi byli Tomasz Rzymkowski, Izabela Leszczyna, Paweł Szrot, Michał Kamiński, Magdalena Sroka i Krzysztof Gawkowski. Politycy spotkali się, by wspólnie przedyskutować rezygnację 13 z 17 członków Rady Medycznej, jednak po czasie rozmowa płynnie przeszła na temat ministra edukacja Przemysława Czarnka, małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak oraz… edukacji seksualnej. Wtedy też atmosfera w studiu zaczęła się robić gorąca. Tomasz Rzymkowski zaczął mówić o pomyśle, według która wystarczy jeden sprzeciw ze strony rodziców, by uniemożliwić klasie zaproszenie edukatora seksualnego czy pozarządowej organizacji. Te słowa wyjątkowo nie spodobały się Izabeli Leszczynie i Michałowie Kamińskiemu. Nagle politycy zaczęli się przekrzykiwać i wzajemnie uciszać. Wtedy do akcji wkroczył Konrad Piasecki, który początkowo grzecznie chciał uspokoić panujące w studiu nastroje. - Dla uporządkowania dyskusji… - zaczął, jednak mimo kilkukrotnych prób goście go ignorowali. W końcu prowadzącemu puściły nerwy! - Proszę nie przerywać prowadzącemu! Panie marszałku, panie senatorze, bardzo proszę! – powiedział stanowczo.
Sprawdź: Spływają kondolencje dla Konrada Piaseckiego. Jego ojciec miał piękne imię
Goście „Kawy na ławę” w końcu się nieco uspokoili, jednak dyskusja wciąż była wyjątkowo zażarta. W końcu Konrad Piasecki nie wytrzymał i postanowił wypowiedzieć także swoje zdanie. Stwierdził, że ani biologia, ani wychowanie seksualne nie nauczyły go tak dużo, jak rozmowy z profesjonalnym edukatorem seksualnym. Po kilku minutach znów politycy zaczęli się przekrzykiwać. - Koniec tej dyskusji, koniec tej dyskusji. Drodzy państwo! Drodzy państwo! Pana marszałka Kamińskiego przywołuję do porządku. Wykracza pan poza mandat senatorski i marszałkowski w tym studiu – mówił wyraźnie zdenerwowany dziennikarz.
Po chwili sytuacja zrobiła się jeszcze bardziej napięta. Konrad Piasecki postanowił jasno dać do zrozumienia, co myśli o zaistniałej sytuacji. - Bardzo panią proszę! Czy ja naprawdę muszę krzyknąć w tym studiu? Zachowujcie się jak dzieci! Proszę państwa, żebyście zakończyli ten wątek, to nie! – mówił, a dla podkreślenia słów kilka razy uderzył dłonią w stół, aż zatrząsały się filiżanki. Trzeba przyznać, że rzadko zdarza się aż tak wiele emocji w telewizyjnym studiu!