Koniec Trzaskowskiego? Platforma pokazuje mu miejsce w szeregu

2025-09-26 12:02

Czy Rafał Trzaskowski traci wpływy w Platformie Obywatelskiej? Po politycznej burzy wokół nocnej prohibicji w Warszawie i braku wsparcia ze strony partyjnych kolegów, coraz głośniej mówi się o jego marginalizacji. Politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Rafał Chwedoruk, w rozmowie z „Super Expressem” ocenia sytuację prezydenta stolicy i kreśli dwa możliwe scenariusze jego dalszej kariery.

Rafał Trzaskowski

i

Autor: AKPA
  • Trzaskowski staje przed wyborem: zniknąć jak Duda czy przetrwać jak Kwaśniewski
  • Platforma przeszła do rozliczeń. Trzaskowski płaci cenę za wyborczą przegraną 
  • Stołeczne struktury PO sygnalizują, że czas Trzaskowskiego może się kończyć
  • Prezydent Warszawy nie zabezpieczył sobie politycznej alternatywy. Dziś brakuje argumentów w partyjnej rozgrywce

Trzaskowski na bocznym torze?

„Super Express”: - Kurz już opadł po awanturze na radzie Warszawy, gdzie lokalna komórka Platformy wypowiedziała posłuszeństwo Rafałowi Trzaskowskiemu ws. nocnej prohibicji, którą prezydent stolicy popierał. Donald Tusk dał już chyba sygnał, żeby tę sprawę wyciszyć, twierdząc, że można tę sprawę było rozwiązać nieco inaczej. Sporo to chyba jednak powiedziało nam o pozycji Rafała Trzaskowskiego w PO. Bo że była to skoordynowana akcja przeciwko niemu, nie ma chyba wątpliwości…

Prof. Rafał Chwedoruk: - Na pewnym poziomie polityki możemy sobie darować spekulacje na temat roli przypadku. Zwłaszcza że mamy tu do czynienia z partią, która w różnym stopniu była tworzona z myślą o staniu się partią władzy. A więc taką, która pozostawałaby zdolna do sprawowania rządu przez dekady. I myślę, że w tym wypadku krzyżowały się ze sobą dwie kwestie.

– To znaczy?

– Jedna to sytuacja, w której Platforma zawsze w swojej historii była rozrywana między statusem umiarkowanej partii centrum, uwzględniającej racje i interesy bardzo różnych grup społecznych, często odległych od siebie. Trochę na tym polegała ta mityczna chadecka kotwica PO. Otóż chadecja zawsze balansowała pomiędzy różnymi porządkami, liberalizmem a nauką społeczną Kościoła, ultrakonserwatyzmem a akceptacją demokracji itd. I tak też było w tym wypadku.

– A gdzie w tym wszystkim jest Rafał Trzaskowski?

– Tu przechodzimy do drugiej kwestii. Otóż cała ta sytuacja była próbą wyciągnięcia politycznych konsekwencji z wyniku czerwcowych wyborów prezydenckich. Pokazaniem, że obecny prezydent Warszawy nie będzie tym, który wskaże swego następcę w warszawskim ratuszu. W końcu w tym zdominowanym przez Platformę mieście, nawet w sytuacji dużo mniej komfortowej dla tej partii, jej kandydat będzie należał do wąskiego grona faworytów. Donald Tusk, Marcin Kierwiński i być może część stołecznych struktur PO wysłała polityczny komunikat, że władza Rafała Trzaskowskiego w Warszawie nie tylko ze względu na ograniczenie kadencji prezydentów miast będzie ulegała stopniowemu ograniczeniu. Zdaje się, że rozpoczęło się wewnątrz Platformy interludium, gdzie politycy różnych nurtów będą się już orientować na nowe rozdanie wewnątrz warszawskiej PO.

Czas rozliczeń: przegrana ma imię i nazwisko

– Wydawało się, że nad przegraną w wyborach prezydenckich Platforma przejdzie do porządku dziennego. A przynajmniej rozliczenia nie dotkną samego Rafała Trzaskowskiego. Bo już jego otoczenie ma problemy.

– Tak to już w polityce jest, że zwycięstwo zawsze ma wielu ojców. Porażka nie tyle bywa sierotą, co z reguły okazuje się, że personalizacja polityki każe wskazać jednego winnego. I często ci, którzy niekoniecznie do końca przykładali się do pracy nad niedoszłym zwycięstwem, stają się później pierwszymi chętnymi do rozliczeń. W pewnym sensie to, co teraz obserwujemy wokół Rafała Trzaskowskiego, to naturalny proces.

– I co dalej z Rafałem Trzaskowskim?

– Cóż, teraz dopiero się okaże, czy Rafał Trzaskowski brał pod uwagę wariant B, to znaczy, czy miał plan na dalszą karierę w sytuacji, gdy nie zostanie się prezydentem Polski. Czy ma tak naprawdę jakiś własny nurt wewnątrz Platformy, który byłby gotów za niego ginąć, tudzież byłby gotów podejmować niestandardowe, odważne decyzje. De facto Trzaskowski stoi przed odpowiedzią na pytanie, czy będzie drugim Dudą, czy drugim Kwaśniewskim.

Dwa scenariusze dla Trzaskowskiego: Duda czy Kwaśniewski?

– W jakim sensie?

– Andrzej Duda rządził dwie kadencje, ale wszystko wskazuje na to, że po prezydenturze zostanie jedynie prawicowym publicystą. Choć przecież na pozór to irracjonalne i trudne do wyobrażenia, jak przy takiej skali popularności, przy największym z możliwych indywidualnym sukcesie politycznym w polskich realiach konstytucyjnych, nie odgrywać już większej roli w dniu zakończenia kadencji. Aleksander Kwaśniewski odwrotnie – też był prezydentem przez dwie kadencje i choć nie zdołał zbudować samodzielnej formacji politycznej, nie zdołał przekształcić do końca centrum i lewicy wedle swoich marzeń, to jednak pozostał w poważnych rolach w polskiej polityce i do dziś ma na nią jakiś wpływ. Możemy dyskutować, czy odgrywał adekwatną do jego dawnej popularności rolę, czy nie, ale generalnie może odgrywać podmiotową rolę w granicach poparcia dla lewicy. Andrzej Duda już nie.

– A Trzaskowski, pana zdaniem, kim z tej dwójki będzie?

– Rafał Trzaskowski może albo niedługo zostać liberalnym publicystą, który najpierw wyżali się na odpowiedzialnych za porażkę, a później będzie komentował rzeczywistość, albo okaże się, że będzie jeszcze odgrywał w polityce jakąś rolę. Niekoniecznie jako szara eminencja, bo nie był prezydentem kraju, ale bardziej jako czynny polityk, który będzie funkcjonował w dużej polityce; polityk, który będzie dyskontował swoją popularność mimo gigantycznego politycznego osłabienia.

Gra o władzę: Trzaskowski bez zaplecza

– Może łatwiej by mu było dziś odnaleźć się w tej sytuacji, gdyby w okresie bezkrólewia w PO, czyli przed powrotem Donalda Tuska do polityki, bardziej wykorzystał swoją pozycję jako ostatniej nadziei Platformy?

– Rzeczywiście, wydaje się, że nie do końca wykorzystał możliwość stania się pewnym kontrapunktem dla Donalda Tuska i nie do końca zdyskontował swoją popularność na lewo od Platformy. Nie zabezpieczył sobie przyczółków właśnie pod kątem sytuacji, w której byłby w tejże Platformie marginalizowany. Wówczas mógłby wobec macierzystej partii stosować pewną formę nacisku. Na zasadzie: „zobaczcie, dalej będziecie mnie naciskać, to ja mam z kim rozmawiać, ewentualnie dokąd pójść”. Poprzednie kierownictwa Platformy były wygodniejsze dla niego. To znaczy, że pozostawał popularniejszy i silniejszy politycznie od całej partii. Tymczasem powrót Donalda Tuska spowodował, że Rafał Trzaskowski pozostał w tyle i jednocześnie nie wypracował sobie instrumentów, by na kadrach zdjęć stać kawałek dalej za Donaldem Tuskiem jako zupełnie odrębny byt.

Rozmawiał Tomasz Walczak

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki