- Zaproponuję dyskusję nad pakietem demokratycznym dla polskiego Sejmu - mówił w swoim expose Mateusz Morawiecki. - Nie na teraz, na przyszłą kadencję – wyjaśnił dalej. I zdradził, co mogłoby się składać na taki pakiet. – Dzień opozycji na przykład co trzecie albo co czwarte posiedzenie Sejmu, to wicemarszałek opozycji mógłby układać porządek obrad. Comiesięczne sprawozdanie premiera, po którym każdy z klubów może zadać pięć wolnych pytań. Obligatoryjne kwoty, czyli ilości reprezentantów opozycji w obsadzie stanowisk takich jak komisje sejmowe, jak KRS, kolegium NIK – wyliczał Morawiecki w trakcie wygłaszania expose.
Reakcja sejmowej większości wzbudziła ogromne rozbawienie m.in. u Donalda Tuska (66 l.), Borysa Budki (45 l.), czy Marcina Kierwińskiego (47 l.). Z kolei posłanka KO Henryka Krzywonos-Strycharska (70 l.) podczas przemówienia Morawieckiego zdecydowała się na symboliczny gest. Wstała ze swojego miejsca i stanęła tyłem do premiera, a suchej nitki na propozycjach Morawieckiego nie zostawił poseł Lewicy i najpewniej przyszły wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Śmiszek. - Dziś Morawiecki jest ostatnią osobą, która może wyznaczać standardy demokratyzacji. Oni są autorami najbardziej nienawistnych wypowiedzi w przestrzeni publicznej, rowów wykopanych pomiędzy Polakami. Dziś ubierają się w piórka demokratów, a kiedy mieli władzę, ucinali możliwość wypowiedzi posłom opozycji do 30 sekund i traktowali Sejm jak swój prywatny folwark! - oburza się Krzysztof Śmiszek.
Tymczasem Jarosław Kaczyński przekonywał w Sejmie, że sensem expose premiera Morawieckiego jest „propozycja nowej polityki”. - Jest także pewnym kapitałem na przyszłość, pewną alternatywą, która prędzej czy później zwycięży - bo jest jedyną alternatywą dla Polski – podkreślał prezes PiS. Po południu rząd Mateusza Morawieckiego nie uzyskał wotum zaufania. Za głosowało 190 posłów, przeciwnych było 266, nikt nie wstrzymał się od głosu.