Platforma Obywatelska, PO

i

Autor: ARCHIWUM

Rafał Matyja: Koniec nietykalności PO

2013-05-20 4:00

PO zbiera coraz dotkliwsze ciosy. Czym sobie na to zasłużyła?

"Super Express": - Ubiegły tydzień to seria ciosów dla PO - badania prof. Czapińskiego, przewidujące druzgocące zwycięstwo wyborcze PiS, spadające notowania w sondażach i frontalny atak publicystów na premiera, którzy do tej pory dostrzegali głównie jego zalety. To przełomowy moment?

Dr Rafał Matyja: - Na razie nie mamy do czynienia z dramatycznym spadkiem poparcia w sondażach. Nie jest też tak, że wcześniej PiS nie wyprzedzało PO w sondażach. Coś jednak drgnęło. Historia przyspieszyła i czasy, kiedy Platformie, cokolwiek by robiła, nic się nie działo, już minęły. Trudno jednak wyrokować, czy mamy do czynienia z trwałym odwróceniem sympatii politycznych. Ważne zmiany w poparciu dla partii zachodzą bowiem stosunkowo krótko przed wyborami.

- Niemniej wydaje się, że coś ten tydzień fundamentalnie zmienił w samej PO. Jarosław Gowin uznał bowiem, że przyszedł czas, aby stery przejął Grzegorz Schetyna, którego doprawdy trudno uznać za ulubieńca byłego ministra sprawiedliwości. Kryzys rodzi egzotyczne sojusze?

- To nie sojusz, to wypowiedź. Nie czuję bowiem, żeby słowa Gowina oznaczały jakiś pakt ze Schetyną. Przecież gdybyśmy byli na miejscu Gowina i chcieli dokuczyć premierowi, zasugerowalibyśmy, że najlepszym kandydatem na nowego szefa rządu jest osoba, której Donald Tusk nigdy w tej roli nie zaakceptuje. Uznaję więc tę wypowiedź za złośliwą próbę mocnego pokazania, że jest alternatywa dla Tuska i ryzyko ograniczenia pola jego działania.

- Wymiana premiera wchodzi w ogóle w grę?

- Dziś to bardzo odległy scenariusz, ale przy bardzo niskich notowaniach partii i samego Tuska będzie to jedyna szansa na uratowanie dobrego wyniku wyborczego PO.

- I to Schetyna może wystąpić w roli zbawcy?

- Będzie raczej kimś w rodzaju starszej wersji Wojciecha Olejniczaka z czasów upadku Millera, czyli człowiekiem kojarzącym się jako niezły minister, który może uratować partię przed katastrofą. Nawet jeśli Schetyna wystąpi w tej roli, nie stanie się to w najbliższym czasie. Prędzej na rok przed wyborami.

- Przyjście Schetyny, nawet w roli listka figowego, będzie krwawą zmianą czy raczej aksamitną rewolucją?

- Może być tak, że przyjście Schetyny będzie wynikiem umowy między nim a Tuskiem, a nie przewrotu. Ten bowiem, jeśli będzie chciał ratować PO, zmuszony zostanie do poszukiwania sojuszów wszędzie wewnątrz partii. Pogodzenie się ze Schetyną jest więc jednym ze scenariuszy, którego przed wyborami możemy być świadkami.

- Ale nie jedynym?

- Wiele zależy od tego, jak wobec pełzającego kryzysu zachowa się Tusk. Na pewno musi działać szybko, ponieważ inaczej może pojawić się zwątpienie, nawet nie tyle wyborców, co partyjnych dołów, że premier jest już zmęczony, nie daje rady i może pociągnąć PO na dno. Jest to o tyle istotne, że te doły w przyszłym roku czekają wybory samorządowe i mają one naprawdę wiele do stracenia. A niezadowolenie partyjnych mas w kontekście powszechnych wyborów na szefa PO może być dla Tuska bardzo niebezpieczne.

- Co może zrobić?

- Ma do wyboru kilka ruchów wizerunkowych, które wprowadzą trochę fermentu i dadzą PO szansę na złapanie oddechu. Oczywiście chodzi przede wszystkim o rekonstrukcję rządu. Horyzontem nie jest jednak odejście Muchy czy Nowaka. Musi być to głębokie przetasowanie połączone z poważną zmianą formuły rządzenia.

Dr Rafał Matyja

Politolog