Stanisław Drozdowski: Koń a Wiejskie standardy

2011-02-09 3:20

Pewien rzymski cesarz mianował ulubionego rumaka Incitatusa (tłumacz Chyży) senatorem. Powiecie - trzeba mieć fioła jak Kaligula, żeby wpaść na taki pomysł. A przecież jedyną winą Incitatusa było to, że był koniem. Czyli tylko fakt, że był stanu zwierzęcego, dyskwalifikował pomysł wyniesienia go do godności.

My na co dzień, wynosząc kogokolwiek na Wiejską, do Sejmu czy Senatu zastanawiamy się, czy spełnia standardy, które pozwolą mu godność unieść. Właśnie wybraliśmy na ziemi pilskiej nowego... starego senatora. Z zaświatów politycznych wrócił multimilioner Henryk Stokłosa. Niegdyś przez 16 lat senator... potem jeden z najsłynniejszych Polaków wyjętych spod prawa. Ukrywał się w Niemczech. Tu ujęty przez policję i wydany do kraju, z aresztu zostaje zwolniony po wpłaceniu 3-milionowej kaucji. Teraz czeka na proces m.in. za korumpowanie urzędników Ministerstwa Finansów, w zamian za korzystne decyzje podatkowe. A jednak rodacy wynieśli go znów do senatorskiej godności, uznając, że jest stanu czystego - bo nieskazany.

Podobnie może być z bohaterem afery "której nie było" hazardowej Mirosławem Drzewieckim. Na froncie medialnym trwa sensownie wywołana przez jego pijarowców dyskusja - powinien czy nie znaleźć się ponownie na listach wyborczych. I znów staje problem standardów. Ale towarzysze Drzewieckiego z Platformy nie mają z nimi problemów. Europoseł Sławomir Nitras zachwala swojego kolegę jako najlepszego dotychczas ministra sportu, twórcę orlików... A udział w aferze hazardowej, którą bada jednak prokuratura? Trzeba mu dać drugą szansę - twardo twierdzi Nitras.

W tej sytuacji wolę iść śladem Kaliguli. Koni do Sejmu i Senatu nie zbraknie... a że są stanu zwierzęcego, to najmniejszy problem.