Państwo musi wziąć odpowiedzialność i pomóc przedsiębiorstwom. Ale nie za darmo. Jeśli duży biznes potrzebuje wsparcia, powinien przekazać w zamian za te pieniądze część akcji. Tylko tak Polska ma szansę odzyskać w przyszłości te środki. Bez tego mechanizmu programy pomocowe znowu skończą się tak, że uspołeczni się straty, a zyski zostaną w kieszeniach garstki właścicieli.
Skoro wydajemy publiczne pieniądze, trzeba też uczciwie porozmawiać o warunkach. Już teraz słyszymy, że prezesi obcinają pensje pracownikom, ale zarządy wypłacają sobie wynagrodzenia bez zmian albo wręcz jeszcze wyższe niż dotąd. To jest niemoralne i niedopuszczalne. Tam, gdzie płynie publiczny grosz, musi obowiązywać zakaz wypłaty dywidendy, premii i wszelkich bonusów dla zarządów. Jeśli ktoś sięga po pomoc z budżetu, to znaczy, że czas kupowania co kilka miesięcy kolejnych luksusowych limuzyn się skończył. Niestety, rząd takich ograniczeń nie stworzył.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj
Gospodarka po pandemii będzie funkcjonować inaczej niż dotąd. Jaka będzie rola państwa? Które branże przetrwają? Jak zmieni się to, jak spędzamy czas, co kupujemy? Jest wiele znaków zapytania, ale są też sprawy oczywiste. Musimy wyplenić śmieciowe zatrudnienie i dać ludziom poczucie bezpieczeństwa. Bez stabilnych, dobrej jakości miejsc pracy konsumpcja nie ruszy. Przedsiębiorstwa, który przetrwają dzięki pomocy państwa, nie mogą nadal, jak gdyby nigdy nic, zatrudniać dalej na śmieciówkach. To powinien być warunek otrzymania pomocy publicznej.
Od paru tygodni pan premier powtarza po Lewicy, że pomoc państwa nie powinna trafiać do firm z rajów podatkowych. Czas, żeby opanował kolejne zdanie: pomoc państwa nie może rozpłynąć się w kieszeniach prezesów.