"Super Express": - Co pan sądzi o obecnej sytuacji w PKP?
Janusz Piechociński: - Mamy do czynienia z brakiem koordynacji i kompetencji, złą wolą i beztroską w różnych instytucjach odpowiedzialnych za proces przygotowania i wdrożenia rozkładu jazdy PKP. Premier zapowiedział, że polecą głowy, minister infrastruktury - obcięcie wynagrodzeń szefom spółek kolejowych, a ja przede wszystkim chciałbym dowiedzieć się, kto konkretnie i jakie procedury nawaliły, oraz co zamierzamy zrobić, aby za rok nie trzeba było znów przepraszać w tak kompromitujący sposób. Jako przedstawiciele władzy publicznej pokazaliśmy, że nie jesteśmy w stanie zapewnić sprawnej i bezpiecznej komunikacji publicznej w naszym kraju. Za legislację i funkcje kontrolne odpowiada Sejm, a za bieżące funkcjonowanie środków transportu - minister infrastruktury i rząd.
- Czy wobec tego premier na dobre pożegna się z ministrem Grabarczykiem?
- Zbliżają się wybory parlamentarne i trudno robić tak poważne przetasowania na najwyższym szczeblu politycznym. Ktoś jednak powinien ponieść polityczną odpowiedzialność. Premier odwołał swego czasu dwóch ministrów sprawiedliwości, choć nie byli bezpośrednio odpowiedzialni za to, co się wydarzyło. A tu skala zjawiska jest bez porównania większa. Minister infrastruktury jest odpowiedzialny nie tylko za sam resort, ale także za podległe mu struktury - od wymiaru kadrowego poprzez stosunki własnościowe po projekty rozwiązań, które przedkłada w Sejmie. Chciałbym jednak podkreślić, że każdą decyzję personalną premiera w sprawie ministra Grabarczyka przyjmę ze zrozumieniem.
Janusz Piechociński
Polityk PSL, wiceszef Sejmowej Komisji Infrastruktury