Leszek Moczulski w młodości był dziennikarzem a następnie działaczem opozycji komunistycznej. Współtworzył Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela i założył Konfederację Polski Niepodległej. Za swoją działalność spędził w więzieniach łącznie 7 lat. Bronisław Komorowski podczas swojej prezydentury w 2015 r. odznaczył Moczulskiego za zasługi, a 18 października tego roku pożegnał zmarłego podczas uroczystości na Powązkach. Obaj politycy znali się od prawie pięciu dekad.
- Poznaliśmy się w ramach współpracy opozycji. W 1977 r. ojciec powiedział mi, że jest taki facet, który opowiada o niepodległości i powinienem go poznać. Nie spotkałem się z Moczulskim od razu, tylko najpierw z jego współpracownikiem Jankiem Dworakiem (75 l.), który działał w ramach Nurtu Niepodległościowego, nieco tajnej struktury, na bazie której powstał ROPCiO. Ja również działałem w tym ruchu, jednocześnie będąc w „młodym KOR”. Osobiście poznałem Moczulskiego chyba 1 września 1978 r., kiedy z kolegami zorganizowaliśmy manifestację – wspomina Bronisław Komorowski.
– Raptem za naszymi plecami jacyś ludzie wysunęli transparent z napisem Konfederacja Polski Niepodległej. Był wśród nich jej założyciel Leszek Moczulski. Byliśmy wówczas trochę rozżaleni, że ktoś przejął naszą manifestację, ale takie były początki tej współpracy – dodaje były prezydent.
Czasy opozycji demokratycznej
Opozycja w latach 70. nie wiedziała jak siebie nazywać. – Mówiliśmy o sobie: opozycja antykomunistyczna, opozycja demokratyczna, opozycja wolnościowa, a Leszek Moczulski wprowadził nowe pojęcie: opozycja niepodległościowa i zaczęliśmy je używać. Moczulski wyróżniał się na tle innych działaczy właśnie tym, że wzniósł sztandar niepodległości Polski. To zachęcało do myślenia nie o kompromisie z komunistami, tylko o dążeniu do całkowitej demokracji i niepodległości – ocenia Komorowski, który uważa, że ten etos był największym dokonaniem lidera KPN.
– Drugą największą zasługą Moczulskiego jest zaś twórczość politologiczno-historyczną, ponieważ opublikował masę bardzo ciekawych książek historycznych, zaczynając od „Wojny Polskiej 1939”, opowieści o kampanii wrześniowej, która przedstawia jej tło geopolityczne. Leszek Moczulski do końca życia pisał książki popularyzując historię naszej niepodległości – dodaje były prezydent.
Działalność sejmowa Moczulskiego
W wolnej Polsce Leszek Moczulski nie zrobił znaczącej kariery politycznej. W 1990 r. bezskutecznie kandydował na prezydenta, a w latach 1991–1997 był posłem na Sejm I i II kadencji z ramienia KPN. Do historii przeszło jedno z jego sejmowych przemówień, gdy rozszyfrował PZPR jako „płatni zdrajcy, pachołki Rosji”. – Wielu działaczy podziemia nie potrafiło się odnaleźć w regułach państwa demokratycznego i konkurencji politycznej. Moczulski i tak wypadł dobrze, bo jako jedyny przeniósł swoją partię (KPN) z PRL do demokratycznej Polski. Skrajne poglądy działaczy ugrupowania były chyba zbyt archaiczne dla wyborców – uważa Bronisław Komorowski.
– Trzeba jednak przyznać, że z KPN wywodzi się kilku znanych polityków. Moim doradcą w kancelarii był Krzysztof Król (61 l.), a wicemarszałkiem Sejmu jest dziś Piotr Zgorzelski (61 l.), aktualnie członek PSL. Z KPN wywodzi się też prezes NIK Marian Banaś (69 l.) – wymienia Komorowski.
Wniosek o autolustrację
Na Moczulskim ciążyło posądzenie o współpracę z SB. W 1999 r. jako pierwszy w Polsce złożył wniosek o autolustrację. W 2005 r. sąd lustracyjny I instancji stwierdził, że założyciel KPN był w latach 1969–1977 tajnym współpracownikiem (TW Lech). Kasacja Moczulskiego została oddalona, ale w 2011 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że proces lustracyjny naruszał prawo do rzetelnego procesu, przez co Sąd Najwyższy nakazał ponownie rozpatrzenie sprawy. Ostatecznie Moczulski wycofał po 20 latach sądowej batalii wniosek o autolustrację z powodu złego już stanu zdrowia. Komorowski nie chce ocenia tego rozdziału w historii Moczulskiego.
– Odcinam tamte czasy grubą kreską i nie szukam wszędzie agentów. Raczej staram się widzieć złożoność tamtych decyzji. Uważam za niegodziwość ferowanie wyroków wobec dawnych działaczy niepodległościowych, szczególnie przez ludzi, którzy tylko fuksem uniknęli takich trudnych decyzji – tłumaczy były prezydent. – Leszek Moczulski walczył o swoje dobre imię, a według mnie na takie w zupełności zasłużył – podsumowuje Komorowski.