Bronisław Komorowski odpowiada także na pytanie, czy jego drogi z Platformą Obywatelską ostatecznie się rozeszły. - Nie odwracam się od PO. Jeśli będzie zapotrzebowanie, będę wspomagał działania, które są dla mnie do przyjęcia. Zapowiedziałem moje wsparcie dla działań budowy środowiska centroprawicowego wokół pana Kosiniaka-Kamysza. To oni mają szansę odebrać głosy PiS. W rozmowie z Kamilą Biedrzycką były prezydent ocenia także założenia Polskiego Ładu i prognozuje, że PiS zmierza drogą... Edwarda Gierka.
Kamila Biedrzycka: Jak się panu podoba nowy, Polski Ład?
Bronisław Komorowski: Ważne czy spodoba się wyborcom, bo to jest niewątpliwie pomysł na kolejną kampanię wyborczą. Na pewno wywoła zainteresowanie i dobre wrażenie u wszystkich tych, którzy na nim zyskają. Natomiast ci, którzy będą musieli do tego dopłacić będą o autora tego pomysłu myśleć mało sympatycznie. Jedni mają powód do tego żeby się cieszyć, a inni powinni pilnować własnego portfela, bo będzie w nim coraz mniej pieniędzy (…) rosną ceny energii elektrycznej, benzyny, żywności, praktycznie wszystkich usług. I to jest zapowiedź tego, czym się skończy, a nie zacznie, Polski Ład wg PiS.
- I to pana niepokoi najbardziej?
- Obiecują wszyscy, bo jest taka kategoria wyborców, którzy cieszą się z samych obietnic. Martwi mnie, że Polska, poza epoką gierkowską, nigdy nie była tak zadłużonym krajem. Ja jestem z pokolenia, które musiało spłacać długi Edwarda Gierka, chyba do 2010 r. Mam wrażenie, że pokolenie moich dzieci nie pamięta czym się kończy nadmierne zadłużanie kraju. Wszyscy się cieszą, że będzie teraz co wydawać, ale polityczni przywódcy powinni myśleć nie tylko o tym, co będzie jutro, ale także pojutrze.
- Tymczasem po raz kolejny zyskają najsłabsi, a po plecach dostaną przedsiębiorczy i samozatrudnieni.
- Ponieważ Polska jest krajem na dorobku, rząd powinien chuchać i dmuchać na tych, którzy przyspieszają rozwój polskiej gospodarki, a nie tylko na tych, którzy wydają pieniądze. Poza tym stracą wszyscy, bo wszyscy dziś płacimy za realizację pomysłów wyborczych PiS. Płacimy wyższymi cenami, chociażby podstawowych produktów żywnościowych. A to uderza właśnie w najbiedniejszych. Po raz kolejny PiS, zamiast coś głęboko zreformować, stawia na dosypywanie pieniędzy (…) rządzący kompletnie zarzucili ambicje reformowania, a postawili wyłącznie na efektywność polityczną uzyskiwaną poprzez szerokie rozsypywanie pieniędzy publicznych. Przecież Polacy, rezygnując z różnych rzeczy, będą musieli to wszystko spłacić. Nie ma obiadów za darmo.
- Ale polski wyborca w większości głosuje portfelem. Działa na niego przekonanie, że coś od rządu dostał i nie myśli o tym, że inflacja zjadła już lwią część np. 500 plus.
- Tak, to jest często bardzo skuteczne. Tylko kosztem przyszłości Polski. To może dać oczekiwane przez PiS polityczne efekty. Ale skończy się spłacaniem długów, tak jak w przypadku Gierka, które stały się politycznym grobem jego formacji. Bo PZPR zbankrutował politycznie, moralnie i ekonomicznie.
- Chce pan powiedzieć, że PiS idzie drogą PZPR?
- Sądzę, że nie bez powodu Jarosław Kaczyński wychwalał kiedyś Edwarda Gierka. Pewnie robił to szczerze.
- I Lewica będzie mu w tym teraz pomagać?
- Lewica utraciła instynkt społeczny i jest w kwestiach socjalnych pozbawiona prymatu właśnie przez PiS. Po drugie, Lewica rozbiła solidarność opozycji i w tej chwili jest właściwie zdana na to, co zaproponuje jej PiS (…) Zastanawiałem się czy wystąpiła w roli pożytecznego idioty, który gra wyznaczoną mu rolę w cudzym teatrzyku, czy jest po prostu cyniczna. Ale pan Gdula powiedział przecież, że rozmowy dotyczyły także warunków ewentualnego stworzenia wspólnego rządu Lewicy z PiS. To groźne i nieprawdopodobne.
- A tymczasem władze PO usuwają za krytykę przewodniczącego posłów Rasia i Zalewskiego.
- Oceniam to źle, jako przejaw wewnętrznej słabości i chęć potwierdzenia swojej pozycji osobistej przez przewodniczącego Budkę. Spodziewam się, że to nie będzie koniec i nastąpią jakieś odruchy wewnętrznej solidarności. Tam trwa ferment, ale życzę PO żeby odnalazła swoje miejsce. Ten ruch jest jednak przeciwskuteczny (…) to niemądra polityka i według mnie przyjdzie za to przewodniczącemu Budce zapłacić.
- Dlaczego pan od Platformy się odwrócił, a nie podał jej pomocną dłoń?
- Nie odwracam się od PO. Jeśli będzie zapotrzebowanie, będę wspomagał działania, które są dla mnie do przyjęcia. Zapowiedziałem moje wsparcie dla działań budowy środowiska centroprawicowego wokół pana Kosiniaka-Kamysza. To oni mają szansę odebrać głosy PiS.
- Budka powinien dokończyć swoją kadencję czy zrezygnować?
- Ten list otwarty to sygnał ostrzegawczy. Uważam Budkę za człowieka przyzwoitego, któremu puściły nerwy. I albo się wycofa, albo nastąpią procesy, które i tak będą kosztowały go przywództwo. Wszystko w jego rękach, zawsze może się podać do dymisji. Wraca zresztą myśl o powrocie do polityki krajowej Donalda Tuska. Być może te procesy przyniosą zmianę przewodniczącego (…) potencjalnie jest osobą, która mogłaby te wszystkie zwaśnione rodziny polityczne pogodzić.
- A pan? Wraca do czynnej polityki?
- Były prezydent to już jest jakaś firma polityczna. Na razie zadeklarowałem wsparcie dla PSL w zbożnym dziele budowania centroprawicowej formacji. Ale chcę popierać także sensowne działania innych formacji opozycyjnych (…) jestem politykiem spełnionym, ja już nic nie muszę.
- Ale może pan chcieć.
- Chcę być pomocny. Moje doświadczenie mówi, że nigdy nie należy się zarzekać. Dziś nie mam żadnych planów kandydowania gdziekolwiek. Ale wiem, że życie pisze czasem zaskakujące scenariusze.