Komorowski i Tusk są skazani na konflikt

2010-07-27 4:00

W debacie "Super Expressu" o tym, jaka będzie prezydentura Bronisława Komorowskiego, dziś głos historyka i politologa prof. Antoniego Dudka

"Super Express": - Czy prezydent RP dysponuje realną władzą?

Prof. Antoni Dudek: - Do pewnego stopnia. Wynika to z wadliwego modelu ustrojowego, jaki przyjęliśmy po 1989 roku. Mianowicie do zapisanego w konstytucji systemu parlamentarno-gabinetowego wmontowano zasadę, że prezydenta wybiera się w wyborach powszechnych. To daje mu bardzo mocną legitymację polityczną, znacznie szerszą od rzeczywistych kompetencji konstytucyjnych. W konsekwencji kolejni prezydenci (w zależności od cech charakterologicznych) próbują rozszerzyć swój zakres władzy.

- Jak w tym układzie politycznym odnajdywać się będzie Bronisław Komorowski?

- Zawsze był politykiem kryjącym się w cieniu innych - Mazowieckiego, Krzaklewskiego, Buzka i do niedawna Tuska. Teraz, gdy sięgnął już po najwyższe stanowisko w państwie, nie oczekiwałbym, że będzie chciał dalej pozostawać w drugim szeregu. Świadczyłaby o tym jego deklaracja, jaką złożył w czasie debaty z Radosławem Sikorskim w trakcie prawyborów w Platformie Obywatelskiej. Na pytanie o stosunek do kwestii ograniczenia uprawnień prezydenta zawartych w konstytucji z 1997 roku, Sikorski opowiedział się "za", natomiast Komorowski odrzekł, że nie widzi takiej potrzeby. To sygnał, że jako prezydent będzie egzekwował swe konstytucyjne uprawnienia, a może nawet sięgał nieco dalej.

- I to może doprowadzić do konfliktu z rządem?

- Myślę, że tak. Polski model ustrojowy i wynikające z niego mechanizmy - np. wspomniany mocny mandat społeczny prezydenta - generują taki konflikt. W ostatnich dwudziestu latach mieliśmy niekończące się pasmo sporów prezydenta z premierem pomimo tego, że funkcje te pełnili czasem bardzo różni ludzie. Niekiedy przyjmowały one charakter otwartego konfliktu, jak za czasów Wałęsy czy Kaczyńskiego, innym razem były one mniej lub bardziej maskowane, jak za prezydentury Kwaśniewskiego. Jestem zwolennikiem spójności władzy wykonawczej. System mieszany w młodych demokracjach o niskiej kulturze politycznej, takich jak Polska, jest niezdrowy.

- Prezydent może też wpływać na bieżącą politykę rządu za pośrednictwem własnego zaplecza.

- To prawda. Dwa pałace - duży i mały - to potężne zbiory urzędników. Ten pierwszy (prezydencki) praktycznie dubluje funkcje tego drugiego (administracji rządowej). Na przykład urzędnicy z Biura Bezpieczeństwa Narodowego de facto usiłują nadzorować Ministerstwo Obrony Narodowej i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. W ten sposób nieuchronnie wpychają swego szefa w różnego rodzaju konflikty z pracownikami tych resortów. Z kolei Kancelaria Prezydenta w dużym stopniu próbuje przejmować kompetencje Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Inna sprawa, że urzędnicy z natury rzeczy chcą rozszerzać swoją władzę. Źródłem sporów między prezydentem a premierem może być również polityka kadrowa i polityka bezpieczeństwa, zwłaszcza kontrola nad służbami specjalnymi. Myślę, że rywalizacja między nimi będzie toczyć się za zamkniętymi drzwiami, a do nas będą dochodzić tylko jej odgłosy.

- Czy wybór Komorowskiego na prezydenta i Schetyny na marszałka Sejmu może stworzyć nowe strefy wpływów w Platformie i osłabić pozycję Tuska?

- Tu już wchodzimy w obszar czystych spekulacji. Cała trójka jest do wyborów parlamentarnych skazana na siebie. Jakakolwiek próba otwartego konfliktu między nimi byłaby zabójcza dla Platformy. Paradoksalnie, im lepszy wynik uzyska PO w wyborach, tym gorzej dla ich współpracy. Tam, gdzie jest zagrożenie i ostry spór z przeciwnikiem zewnętrznym, tam partyjne konflikty są hamowane i łagodzone. Natomiast w sytuacji totalnej supremacji jednej potężnej partii, walki w tym trójkącie mogą nabrać otwartego charakteru. Kwaśniewski ingerował w życie wewnętrzne SLD, budząc niezadowolenie jego liderów z Millerem na czele. Również kontestatorzy przywództwa Donalda Tuska mogliby szukać dla niego jakiejś przeciwwagi. Czy znajdą ją u Komorowskiego, który jako prezydent jest niezależny i formalnie bezpartyjny? Czy on sam da się wciągnąć w spory partyjne? Nie sposób dziś tego rozsądzić.

Prof. Antoni Dudek

Historyk i politolog