Historia życia Andrzeja Leppera: stracił wpływy i wypadł na boczny tor
Kariera twórcy „Samoobrony” to bez wątpienia jedna z bardziej spektakularnych karier w polskiej polityce przełomu XIX i XX wieku. Historia wzlotów i upadków, pełna pasji, walki o „zwykłych ludzi” i dramatycznych, niespodziewanych często zwrotów akcji. Zaczynał jako lider rolniczych protestów, który bezkompromisowymi metodami i nieprzejednaną postawą oburzał warszawskie salony. Swój znak rozpoznawczy uczynił z hasła: „Balcerowicz musi odejść”.
Po kilku latach przeszedł wizerunkową metamorfozę. W świetnie skrojonych garniturach i z nową fryzurą rozpoczął marsz po władzę. Został wicemarszałkiem Sejmu, a później nawet wicepremierem w koalicji z PiS i Samoobroną. Jego kariera osiągnęła szczyt w 2005 roku, gdy w wyborach prezydenckich zdobył 15,11% głosów, zajmując trzecie miejsce.
Po aferze gruntowej, „seksaferze” i przyspieszonych wyborach jego Samoobrona wypadła na boczny tor polityki, a i sam Andrzej Lepper momentalnie tracił swoje wpływy. Jednak zdaniem Renaty Beger to ciągle nie uprawdopodabnia samobójczej śmierci. - Mam świetną intuicję. Od razu podpowiadała mi, że Andrzej nie popełnił samobójstwa tylko został unicestwiony. Był wierzący, kochał rodzinę, nikt mi nie wmówi, że zostawiłby najbliższych kiedy syn był bardzo chory. To nie on – zarzeka się była posłanka.
Syn Leppera: "Żadna władza nie bierze się za to śledztwo"
W oficjalną wersję nie wierzy też wspomniany syn polityka i mówi nam, że wspomnienia dotyczące ojca do dzisiaj pozostają silne I bolesne. przypominam sobie dzieciństwo, lata młodości, czasy jak został dziadkiem, albo też jakieś konkretne sceny z kariery politycznej. - Ciągle mam go przed oczami. Życie naszej rodziny byłoby zupełnie inne gdyby był tata. Byłoby wsparcie i byłaby pomoc – mówi syn polityka i dodaje, że śledztwo w sprawie jego ojca od początku nie było profesjonalnie prowadzone.
- Jak można było czekać od piątku do poniedziałku z sekcją zwłok kiedy chodzi o byłego wicepremiera? To było najbardziej podejrzane. Żadna władza się za to nie bierze. Liczyłem na Platformę, ale chyba im też nie jest to na rękę – mówi rozczarowany Tomasz Lepper.
- To była celowa robota. W każdym innym przypadku zostałoby wszczęte porządne śledztwo, tym bardziej , że chodziło przecież o byłego wicepremiera i wicemarszałka. Mam nadzieję, że jeszcze znajdzie się odważna osoba, która sprawi, że służby zajmą się tym od samego początku – nie ma wręcz żadnych wątpliwości Renata Beger.

Był przygaszony, ale wcale nie zdruzgotany
Zdecydowanie mniej pewny czegokolwiek jest w tej sprawie Leszek Miller (79 l.), ale też stawia liczne znaki zapytania. Wspominając swoją ostatnią rozmowę z Andrzejem Lepperem podkreśla, że lider Samoobrony nie wyglądał jak człowiek pogrążony w depresji.
- Rozmawialiśmy dosyć długo. Był bardzo przygaszony i taki zmartwiony rozmaitymi okolicznościami. Nie powiedziałbym jednak, że był krańcowo zdesperowany, czy zdruzgotany. Był zmartwiony i może bez tej iskierki, która cechowała jego temperament, jego charakter – wspomina były premier.
Czy zatem zdaniem Millera Andrzej Lepper mógł zostać zamordowany? - W takich sprawach podstawowym pytaniem to jest motyw. Dlaczego Andrzej Lepper miałby zostać zabity? Przez kogo? Co takiego wiedział albo komu przeszkadzał, że trzeba było go usunąć? Ja nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie – rozkłada ręce Miller.