Wieści z frontu. Niedzielski wygrał bitwę?
Oto wielki „tryumf’ Adama Niedzielskiego. Szef resortu zdrowia obwieścił z należytą powagą, oddychając z ulgą, że „doszło do porozumienia” między ratownikami medycznymi a MZ i pracodawcami tej grupy medyków. Kiedy Niedzielski doznawał ulgi z powodu „wypracowanego” porozumienia, zdał sobie jednak sprawę, że trójstronne porozumienie podpisał tylko jeden ze związków zrzeszających jedynie część środowiska ratowniczego - Ogólnopolski Związek Zawodowy Ratowników Medycznych. Na polu walki o lepsze jutro zostali inni reprezentanci środowiska, którzy nadal wyrażają stanowczy sprzeciw wobec propozycji, które nie spełniają postulatów całej grupy. Niemniej minister zdrowia się cieszy. Raduje się jego lico, bo w pewnym sensie rozproszył grupę, z której wyłamała się część dotychczas protestujących ratowników. Niedzielski jako ekonomista powinien jednak wiedzieć, że jeden związek zawodowy godzący się na ofertę strony rządowej nie stanowi całości. Co ciekawe, przedstawiciele resortu zdrowia twierdzą, że pracowali wiele tygodni, aby w końcu wypracować dziejowy kompromis. Większość ratowników podważa tę narrację. Od dawna bowiem mówi się o tym, że szef resortu zdrowia nie należy do osób szczególnie otwartych na dyskusję. Być może Wojciech Andrusiewicz (rzecznik MZ) doradza Niedzielskiemu minimalizm w kwestii dialogu społecznego. Jeżeli tak jest to obrana przez panów strategia jest najgorszym z możliwych wariantów, jeśli chodzi o negocjacje. Czy zatem korki od szampanów powinny wystrzelić z prędkością światła, bo resort zdrowia doszedł do konsensusu z jedną grupą? Nie. Zacieranie rąk nie jest wskazane. Rząd nadal drepcze w miejscu. Sprawia, że antagonizmy w całym środowisku ratowników medycznych są coraz bardziej widoczne. W dyskusji o zmianach w systemie ochrony zdrowia nie ma konkretnych propozycji, które poprawią funkcjonowanie ratownictwa oraz innych sfer w państwowej opiece zdrowotnej. Uradowany minister zdrowia obnaża hipokryzje rządu, który łata dziury naklejając w ich miejsce taśmę termoizolacyjną. Jeśli pacjentowi z tętnicy leci krew to wspomniana taśma nie zatrzyma krwawienia. Analogicznie jest w przypadku ratowników. Jeżeli minister zdrowia nie zrozumie, że środowisko ratowników jest duże i o rozejmie nie decyduje „dogadania się” z jednym związkiem to za moment będzie borykał się z poważniejszymi konsekwencjami, które sprawią, iż niechęć do niego będzie narastać. Warto czasem pomyśleć o tym, że po drugiej stronie sporu stoją ludzie inteligentni, którzy empatię mają we krwi. Jednak może nadejść dzień, w którym empatii zabraknie.