Kiszczakowa chciała sprzedać teczkę "Bolka"

2016-02-17 3:00

Maria Kiszczak (81 l.), wdowa po szefie PRL-owskiej bezpieki Czesławie Kiszczaku (+90 l.), chciała dokonać życiowej transakcji. Nie wyszło. Chwilę po tym, kiedy zaoferowała Instytutowi Pamięci Narodowej sprzedaż dokumentów dotyczących tajnego współpracownika SB o pseudonimie Bolek, prokurator IPN w asyście policji wkroczył do jej domu. Do późnych godzin wieczornych trwało przeszukanie. Według informacji "Super Expressu" podczas niego znaleziono znacznie więcej dokumentów SB.

Kiszczakowa zaoferowała IPN kupno dokumentów wczoraj po południu. Na zachętę przedstawiła zapisaną odręcznie kartkę papieru z tytułem "Informacja opracowania ze słów T.W. Bolek z odbytego spotkania w dniu 16 XI 74 r.". Podkreśliła, że posiada "więcej takich dokumentów". TW Bolek był zdaniem części historyków i polityków pseudonimem nadanym w latach 70. przez bezpiekę Lechowi Wałęsie (72 l.), choć sąd uznał, że nie ma na to dowodów.

Zgodnie z ustawą o IPN Instytut ma obowiązek natychmiastowego zabezpieczenia "dokumentów zawierających informacje z zakresu działania IPN".

- Latem 1989 roku pewne kategorie dokumentów SB zniknęły w ponad 90 proc. - mówi nam prof. Antoni Dudek, członek Rady IPN. - Choćby te dotyczące osób zaangażowanych w przemiany po 1989 roku. Zapewne większość z nich zniszczono, ale niektóre wyniesiono. Była nawet wypowiedź Kiszczaka, która to sugerowała.

Kwestia ewentualnej współpracy Lecha Wałęsy z SB rozpalała polskich opozycjonistów od końca lat 70. O to, że był agentem, oskarżali go jego przeciwnicy polityczni (m.in. Andrzej Gwiazda, Anna Walentynowicz). Podpisanie przez Wałęsę dokumentu o współpracy za prawdopodobne uznali także ludzie mu przychylni, m.in. były doradca prezydenta Komorowskiego Jan Lityński (70 l.). Same akta SB dotyczące Wałęsy są niepełne. Dodatkowo po wypożyczeniu ich przez prezydenta w latach 1992-94 wróciły zdekompletowane.

Podczas procesu w 2000 roku Wałęsy nie uznano za kłamcę lustracyjnego. Czy były szef SB wyniósł tajne dokumenty, żeby móc szantażować ludzi, których dotyczyły? Czy zakulisowo mógł przez lata nimi sterować?

- Nie wydaje mi się, żeby Kiszczak wpływał na politykę po 1989 roku, bo byłyby tego ślady - dodaje prof. Dudek. - Skłaniałbym się do uznania tego za polisę ubezpieczeniową. Tyle że był niejedynym, który "sprywatyzował" dokumenty SB po 1989 roku, na co są przykłady.

W styczniu Lech Wałęsa sam zaproponował debatę z historykami w siedzibie IPN na temat swojej rzekomej współpracy z SB. Po miesiącu jednak wycofał się z niej, zapowiadając, że odda sprawę do sądu.

Wczoraj w nocy pracownicy IPN w asyście policji wynieśli z willi Kiszczaka karton pełen archiwalnych dokumentów. Mogą tam być haki na wiele wpływowych osób.

Zobacz także: Wałęsa w opałach? Materiały o Bolku zabezpieczone w mieszkaniu Kiszczaka!