Kim był Charlie Kirk i jak Donald Trump gra jego śmiercią?

2025-09-20 4:57

Śmierć Charliego Kirka została wykorzystana przez Donalda Trumpa i radykalną prawicę do budowania mitu męczennika konserwatyzmu. Kirk, znany z prorosyjskich poglądów i agresywnej retoryki wobec mniejszości, stał się symbolem rzekomego prześladowania prawicy, mimo że sam aktywnie podsycał atmosferę nienawiści. Kim był Kirk, i co mówi reakcja prawicy na jego śmierć, tłumaczy filozof i publicysta Tomasz Markiewka.

Zabójca Charliego Kirka w rękach służb! Donald Trump ujawnia, kto pomógł go namierzyć sprawcę

i

Autor: EPA/KAYLA BARTKOWSKI / POOL/ PAP/ AKPA
  • Charlie Kirk był częścią radykalnej prawicy, a jego wizerunek jako obrońcy wolności słowa to fałszywa legenda – sam żądał deportacji dziennikarzy i publikował listy „lewicowych” profesorów.
  • Przemoc polityczna w USA najczęściej pochodzi od radykalnej prawicy – dane z ostatnich dekad przeczą narracji, że to lewica jest szczególnie agresywna.
  • Kirk głosił prorosyjskie tezy, powielał narrację Kremla o Ukrainie i przedstawiał Rosję jako ostoję „zdrowych wartości” wolnych od poprawności politycznej.
  • Administracja Trumpa, walcząc rzekomo z „cancel culture”, sama stosuje mechanizmy cenzury – chce karać krytyków Kirka i dziennikarzy niewygodnych dla prawicowej narracji.

Kim był Charlie Kirk i dlaczego prawica zrobiła z niego bohatera?

„Super Express”: - Ktoś, kto nie spędza całych dni na portalach społecznościowych i nie czyta namiętnie prawicowych mediów, mógł nie zauważyć, że populistyczna prawica ma nowego świętego. Został nim zastrzelony Amerykanin Charlie Kirk. Kim był i dlaczego jego śmierć tak mocno poruszyła prawicę? I czy to jest postać, która się nadaje na wynoszenie na ideologiczne ołtarze?

Tomasz Markiewka: - Najprościej można by go określić jako prawicowego influencera, czyli osobę o prawicowych poglądach, która bardzo dobrze odnajdywała się w kulturze internetowej, występując w podcastach, ale też biorąc udział w dyskusjach, w których konfrontował się z ludźmi o liberalnych czy lewicowych poglądach. Te dyskusje często były nagrywane i funkcjonowały w internecie na zasadzie takich krótkich filmików, które prawica mogła wrzucać do internetu: „zobaczcie, jak orze głupiego lewaka”.

Legenda wolności słowa czy manipulacja prawicy po śmierci Kirka?

- Ale też trzeba powiedzieć, że słowo „prawicowy” nie do końca oddaje to, kim był Kirk. Nie da się go porównać do takiego nobliwego konserwatysty jak nasz Marek Jurek. On należał do najbardziej radykalnej części Partii Republikańskiej, z okolic ruchu MAGA Donalda Trumpa.

- Tak, bo Kirk jest po swojej śmierci przedstawiany przez amerykańską prawicę, ale też przez polską prawicę, która natychmiast przechwyciła tę narrację od Amerykanów, jako wzór człowieka, który po prostu chciał debatować; który był ogromnym zwolennikiem wolności słowa i był gotów rozmawiać z każdym. Trzeba sobie jednak powiedzieć, że to jest dosyć wybiórcze przedstawienie tej postaci. Jak przypomniał jeden z amerykańskich dziennikarzy, Mehdi Hasan, kiedy napisał coś na temat szczepionek, co się nie spodobało Kirkowi, ten zażądał jego deportacji. Stworzył też publicznie dostępną listę profesorów, uważanych przez amerykańską prawicę za zbyt lewackich. Upublicznienie ich danych spowodowało, że dostawali groźby śmierci od fanów Kirka.

Kirk - prorosyjski idol polskiej prawicy?

- Po zabójstwie Kirka, jego wyznawcy, także z polskiej prawicy, próbują go wybielać, bo, ich zdaniem, to żaden ekstremista, ale po prostu człowiek o mainstreamowych poglądach konserwatywnych.

- Na przykład z polskiej perspektywy ważny jest jego stosunek do Rosji i Ukrainy. Jego poglądy były ewidentnie prorosyjskie, bo powtarzał właściwie wszystkie punkty rosyjskiej propagandy na temat Ukrainy. Traktował Rosję jako wzór zdrowego kraju, który nie poddał się „woke” czy poprawności politycznej. Tak jak typowy przedstawiciel amerykańskiej prawicy, był bardzo negatywnie nastawiony do praw mniejszości czy migrantów, o których opowiadał wszystkie możliwe plotki, nieprawdy i półprawdy. Jak pan wspomniał, słowo „prawicowy” nie do końca oddaje jego poglądy. Należałoby tu mówić o radykalnej prawicy amerykańskiej popierającej Trumpa.

Internet, przemoc i Musk. Skąd bierze się polityczna radykalizacja?

- Czemu tak łatwo uczyniono z niego męczennika za populistyczną wiarę?

- Myślę, że jest to związane z faktem, że był po prostu osobą bardzo mocno osadzoną w internecie. Był jego gwiazdą. I to właśnie internet wyniósł go na tę pozycję świętego. Szczególnie widać to było na portalu X, na którym sam jego właściciel Elon Musk natychmiast zaangażował się w to „santo subito” Kirka. I oczywiście do tego została natychmiast dorobiona narracja dotycząca tego, kto jest winny. Za winną została oczywiście uznana Partia Demokratyczna Amerykańska, amerykańska lewica i liberałowie.

- Słusznie?

- Cóż, jeżeli ktoś chociaż odrobinę interesuje się amerykańską polityką, jest chociaż odrobinę uczciwy, to wie, że niestety zamachy tego typu są tam na porządku dziennym. Dotykają członków obydwu partii i często także osoby nie mające żadnego większego związku z polityką partyjną. To jest więc historia nie tyle umęczonego przez lewicę prawicowca, co ofiary amerykańskiej kultury przemocy, powszechnego dostępu do broni i radykalizacji, która się odbywa w internecie.

Polska prawica kopiuje amerykański ekstremizm i ignoruje interes narodowy

- Nasza prawica z PiS i Konfederacji bardzo chętnie podłapała tę amerykańską opowieść o tym, że lewicowcy nie cofną się przed niczym, żeby uciszyć konserwatystów. Najwyraźniej chcą przeszczepić na polski grunt amerykańskie wojny kulturowe.

- Trzeba sobie jasno powiedzieć, że istnieje wiele analiz, które sprawdzają, skąd płynie przemoc w amerykańskiej polityce. Wszystkie one dochodzą do tego samego wniosku: że w ostatnich 25 latach zdecydowanie najczęściej źródłem politycznej przemocy była radykalna prawica. Cała ta opowieść, że to lewica jest szczególnie agresywna, a prawica jest najczęściej ofiarą, jest po prostu nieprawdziwa w świetle dostępnych nam danych. I ona właściwie też omija sedno, nad którym Amerykanie się powinni zastanowić, a które dla nas powinno być ostrzeżeniem.

- To znaczy?

- Z jednej strony chodzi o kulturę dostępu do broni, a z drugiej radykalizm internetowy. Gdy bowiem przyjrzymy się osobie, którą złapano w sprawie Kirka, ale wcześniej też niedoszłemu zabójcy Donalda Trumpa i popatrzymy sobie na ich historię, ich poglądy, to widać, że one są w takim niesamowitym miszmaszu różnych rzeczy, których nie da się łatwo przypisać do prawicy albo lewicy. One wynikają z głębokiego zanurzenia w kulturze internetowej, z głębokiego zanurzenia w kulturze gier wideo, w kulturze niszowych blogów i forów internetowych obecnych w amerykańskim internecie. I tu jest to sedno problemu, którego niestety wielu Amerykanów nie podejmuje ze względu na to, że amerykańska prawica narzuciła inny sposób interpretacji tego wydarzenia.

To administracja Trumpa wprowadza cancel culture

- No właśnie, ten element radykalizacji dokonującej się w internecie, to ważny element tej historii, charakterystycznej nie tylko dla USA, ale też coraz mocniej dotykającej Europy.

- Niestety dramat Polski czy Europy polega na tym, że duża część debaty publicznej jest prowadzona na platformach należących do amerykańskich firm i jednej chińskiej. W związku z tym mamy stosunkowo małą kontrolę nad tym, jak ta dyskusja wygląda. A ewidentnie widać, że media społecznościowe zwiększają przemoc w debacie publicznej. Nie chodzi tylko o to, że robią to bardziej lub mniej anonimowi użytkownicy. Akurat na portalu X robi to sam Elon Musk.

- Trudno powiedzieć, jakich patologii współczesnego świata nie uosabia sobą Musk.

- Wielu osobom to umknęło, ale kilka miesięcy temu Elon Musk napisał, że należałoby powiesić polityków Partii Pracy w Wielkiej Brytanii. Jeśli więc zastanawiamy się, czy musimy się obawiać, że do Europy dotrze ta radykalizacja debaty publicznej i będziemy się coraz częściej spotykać przemocą polityczną, to mamy doskonały przykład, że to już się dzieje. Jeżeli to oko Saurona w postaci Elona Muska kiedyś skieruje się na Polskę, to nie zdziwiłbym się, gdyby zaczął w swoich tweetach wzywać do tego, by fizycznie poradzić sobie z jakimiś polskimi politykami. Ale zawsze z mrugnięciem oka, żeby mógł powiedzieć, to nie było na serio, że to była metafora. Mamy jednak przykłady w Stanach Zjednoczonych, jak się kończą tego rodzaju mrugnięcia okiem.

Trump, media i atmosfera zastraszenia.

- Wspomnieliśmy już, że w misteria śmierci Kirka włączyła się polska prawica. To kolejny sygnał, jak sprawnie działa prawicowa międzynarodówka, która wbrew wyznawanym przez siebie nacjonalizmowi i egoizmowi narodowemu potrafi współpracować niczym dawny ruch komunistyczny.

- To bardzo ciekawe zjawisko, bo ktoś mógłby sobie pomyśleć: polska prawica zazwyczaj przedstawia się jako najwięksi patrioci w kraju, więc Kirk powinien być jedną z ostatnich postaci, którą wciąga się na sztandary w Polsce właśnie choćby ze względu na swoje prorosyjskie poglądy. Jeżeli komuś rzeczywiście zależy na polskim interesie, to takie postępowanie dziwi. Widzimy, że naszej prawicy zdarza się coraz częściej liczyć się nie z tym, co najlepsze dla Polski, czyli kraju, który znajduje się w określonym miejscu na mapie Europy i ma określone problemy geopolityczne. Najważniejszy staje się pewien sojusz wartości, które kreuje Partia Republikańska i szerzej amerykańska prawica, a potem przejmuje je prawica z innych krajów. W tym z Polski.

- Ważnym, ciekawym i niepokojącym wątkiem histerii związanej z zabójstwem Kirka jest to, jak administracja Trumpa włączyła się w walkę z wszystkimi tymi, którzy nie podzielają zachwytów nad nim. Amerykańska prawica od lat tak dzielnie walczy z mitem cancel culture, który mówi, że masowo niszczy się konserwatystów za ich poglądy, że sam zaczął wcielać ją w życie. Władze amerykańskie chcą np. zakazać wjazdu krytykom Kirka do USA.

- Włączenie się władz w ten proces jest szczególnie niepokojące. Jeszcze rozumiem, że prywatne firmy mogłyby mówić, że to jest wet za wet – że kiedyś zwalniały ludzi, którzy źle się wypowiadali o gejach czy migrantach, a teraz zwalniają ludzi, którzy się źle wypowiadają o Kirku. Zasadnicza różnica polega na tym, że administracje Baracka Obamy czy Joe Bidena nie angażowały się w tego typu działania. Nie wymagały, żeby robić na przykład listy obcokrajowców, którzy się źle wypowiadają na temat praw osób LGBT. To, co robi administracja Trumpa, to nowa jakość w amerykańskiej polityce i to jest rzeczywiście szczególnie niebezpieczne, jeżeli rząd Stanów Zjednoczonych, wciąż rząd jednego z najpotężniejszych państw na świecie, zaczyna segregować ludzi pod względem tego, czy oni wyznają poglądy zgodne z ideologią Partii Republikańskiej, czy nie wyznają takich poglądów.

- Wpływ administracji Trumpa widać też w amerykańskich mediach, które przy okazji śmierci Kirka zwalniały swoich dziennikarzy, ale też od dawna pozbywają się tych, którzy są wobec Trumpa szczególnie krytyczni. Weźmy choćby gwiazdę wieczornych show Stephena Colberta, którego – co do czego panuje raczej zgoda – zwolniono ze względu na Trumpa. Ofiarą stał się też w tym tygodniu satyryk Jimmy Kimmel, którego show stacja ABC zdjęła z anteny, bo Trumpowi nie spodobało się, że oskarżył administrację o wykorzystywanie tej śmierci do politycznych celów.

- Nie jest wielką tajemnicą, że administracja Trumpa próbuje straszyć różnego rodzaju media, składając pozwy, często bardzo absurdalne. Na przykład pozwy dotyczące tego, że zdaniem Trumpa program „60 minutes” zmontował wywiad z Kamalą Harris, żeby wypadła jak najlepiej. Każde amerykańskie medium wie dziś, że jeżeli zrobi coś nie po myśli Trumpa, to Trump albo wystosuje pozew, albo ludzie Trumpa spróbują zablokować jakiś deal biznesowy, na którym zależy danemu medium. Chodzi po prostu o stworzenie atmosfery strachu, żeby każda telewizja, każda gazeta, każdy portal internetowy wiedziały, że jeżeli podpadną Trumpowi, to on ma narzędzia i chęć do tego, żeby się z nimi rozprawić. Więc ja podejrzewam, że część tych decyzji, o których mówimy, czyli na przykład zwalnianie prezenterów, dziennikarzy, to są działania prewencyjne na takiej zasadzie, żeby się przypodobać Trumpowi.

- Na swój sposób to niesamowite, jak wiele problemów z Ameryką Trump skupia w sobie sprawa zabójstwa Kirka i reakcji na nią.

- Trzeba jasno powiedzieć, że ta sprawa to tylko część szerszego i dłuższego procesu. Bo nie jest tak, że jeszcze tydzień temu w Stanach Zjednoczonych wszystko było w miarę okej, a teraz w wyniku tego zamachu coś się zmieniło na gorsze. Ten zamach może przyspieszył albo spotęgował pewne procesy, ale to wszystko już istniało wcześniej. Te próby zastraszania opozycji, próby zastraszania mediów, próby wpływania na narrację polityczną za pomocą mediów społecznościowych przez Elona Muska itd. ‒ to wszystko już było. Po prostu jeszcze bardziej się uwidoczniło w ostatnich dniach.

Rozmawiał Tomasz Walczak

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki