Igor Zalewski, Wojciech Kowalczyk

i

Autor: PIOTR GRZYBOWSKI/SUPER EXPRESS, Kamil PIKLIKIEWICZ/East News

Felieton "Seta do śniadania"

Kibice, którzy przeklinają, nie będą oglądać mundialu? Zalewski zgorszony Kowalczykiem

2022-12-05 5:22

"Mecz z Argentyną wywołał wiele sprzecznych emocji. Z jednej cieszono się z awansu naszej reprezentacji, z drugiej ubolewano nad stylem jej gry. Ale nikt chyba nie skrytykował drużyny tak mocno jak były piłkarz Wojciech Kowalczyk" - napisał Zalewski.

Wyprosić klnących

Mecz z Argentyną wywołał wiele sprzecznych emocji. Z jednej cieszono się z awansu naszej reprezentacji, z drugiej ubolewano nad stylem jej gry. Ale nikt chyba nie skrytykował drużyny tak mocno jak były piłkarz Wojciech Kowalczyk.

Na jednym z kanałów internetowych były reprezentant Polski wygłosił nie tyle komentarz, ile po prostu bluznął. „Wp…ol”, „ku…wa”, „gó…no” – w dość krótkiej wypowiedzi Kowalczyk zmieścił sporo wulgaryzmów, które miały oddać jego stosunek gry drużyny Michniewicza. Może piłkarz, który sam nawet nigdy nie awansował do finałów mistrzostw świata, powinien być nieco bardziej wyrozumiały dla młodszych kolegów. Ale nie. Kowalczyk zdaje się z tego głównie słynie, że rzuca mięchem. Nie przeszkadza mu to jednak uchodzić za eksperta.

Szczerze mówiąc żadne szanujące medium nie powinno oddawać Kowalczykowi głosu. Właśnie ze względu na styl jego wypowiedzi. Każda kolejna „k…wa”, każda knajacka odzywka rzucona w publicznej przestrzeni przyczynia się do jej degrengolady. Z publicznej debaty powinni być wypraszani ludzie, którzy wysławiają się, jak w rynsztoku. Nie tylko po to, by bronić poziomu dyskusji,  uszu naszych dzieci oraz cywilizacji judeochrześcijańskiej. Każdy klnący Kowalczyk, to więcej klnących w tramwaju nastolatków, którzy myślą, że tak wypada, skoro w podobny sposób wysławiają się „eksperci”.

Ale są i inne powody do ostracyzmu wobec rzucających mięchem. Otóż przekleństwa w publicznych wypowiedziach wyrażają ostatnio nie tylko emocje, ale i zastępują argumenty. Bo ja chciałbym posłuchać racji klnących, ale po prostu nie mam na to szans. Zwolennicy perswazji szokowej tylko chlustają wulgarnością. Wulgarnością, z której poza nią samą, nic nie wynika.

Bo naprawdę wszystko można powiedzieć jaśniej i lepiej, bez wyrazów, które jeszcze niedawno były wypikiwane. Oto na przykład Dariusz Szpakowski ładną polszczyzną przedstawił wywód, w którym wyjaśnił, co mu się podobało w grze reprezentacji. Zrobił to z klasą, mocno, ale kulturalnie. I ja coś z tej wypowiedzi wyniosłem, coś zrozumiałem. Bo jeśli ktoś klnie, to tak naprawdę nie ma nic do powiedzenia. I nie warto go słuchać.