Abp Sławoj Leszek Głódź: Każdy z nas jest kontrowersyjny

2010-07-14 4:00

Zmarłego księdza prałata Henryka Jankowskiego, jego odwagę, zaangażowanie i zasługi oraz dzielące ich różnice wspominają jego dawni przyjaciele z czasów opozycji antykomunistycznej

"Super Express": - Jaką rolę odegrał w najnowszej historii Polski ksiądz prałat Henryk Jankowski?

Abp Sławoj Leszek Głódź: - W latach 80. cały świat obiegały zdjęcia klęczących, modlących się i spowiadających ludzi na terenie Stoczni Gdańskiej. Ten obraz pogrążonego w modlitwie świata pracy był świadectwem tego, że wiara i Kościół to naturalni sprzymierzeńcy w walce o godność i prawa człowieka. Na pierwszej linii tej walki stał ksiądz Jankowski. Jako pierwszy przekroczył bramę Stoczni i jako pierwszy celebrował tam mszę świętą.

- Na czym polegała jego działalność w tamtym czasie?

- Odwiedzał Lecha Wałęsę w więzieniu w Arłamowie i troszczył się o jego rodzinę. Pomijam podobną pomoc niesioną internowanym wówczas, a dziś działającym w polityce ministrom, posłom, senatorom. Pomagał też potrzebującym w szpitalach, przedszkolach. Z wdzięcznością wspominają go również zwykli ludzie. Plebania była otwarta dla wszystkich. A po mszy świętej, która kończyła już jego posługą w parafii św. Brygidy, podchodzili do niego zwykli ludzie i dziękowali mu.

- Czym zasłużył sobie na wdzięczność?

- Wszystkim. Zorganizował pierwszą pielgrzymkę Wojska Polskiego na Jasną Górę. Wraz z księdzem Jerzym Popiełuszką rozpoczął podobne pielgrzymki dla świata prasy, co potem przekuło się w ogólnopolską tradycję pod egidą episkopatu. Gdy zapytałem kiedyś w orkiestrze marynarki wojennej, kto ufundował jej takie piękne instrumenty, usłyszałem, że ksiądz Jankowski. Swoje młode lata poświęcił odbudowie parafii św. Brygidy i dziś w Gdańsku mamy jedną z najpiękniejszych świątyń, podniesioną do rangi bazyliki. Angażował do tego nie tylko artystów, ale także biznesmenów. Przecież i bogaci potrzebują opieki duszpasterskiej.

- Był postacią kontrowersyjną?

- O każdym z ludzi można powiedzieć, że jest kontrowersyjny. Ale to tylko epitet, którym naznacza się kogoś w nieprzychylnych środowiskach. W ostatnich dwóch latach odwiedzałem prałata już jako człowieka trawionego ciężką chorobą, rozczarowanego i czującego się zapomnianym. Ale myślę, że ksiądz Jankowski nie potrzebuje laurek. Sam je sobie ułożył własnym życiem.

Abp Sławoj Leszek Głódź

Metropolita gdański