„Super Express”: – Opozycja próbuje się jednoczyć, a rozmowy podobno trwają w najlepsze. Pani udało się już jakoś przełamać nieufność wobec Grzegorza Schetyny, który podebrał pani kolegów z partii?
Katarzyna Lubnauer: – Rozmowy trwają. Spotykam się teraz przede wszystkim z PSL i SLD. Z Grzegorzem Schetyną widziałam się w grudniu.
– To dawno – jeszcze w starym roku.
– Nowy dopiero się zaczął. Niemniej jestem przekonana, że najlepsza koalicja, to byłaby koalicja bardzo szeroka, składająca się z Nowoczesnej, PSL-UED, PO i SLD. I taką koalicję trzeba budować od nowa.
– Koalicja Obywatelska po niecnych uczynkach Schetyny się zdezaktualizowała?
– Nie w tym rzecz. KO, która sprawdziła się w wyborach samorządowych, a została przeze mnie i Schetynę stworzona z dużym wysiłkiem, to było porozumienie dwóch partii – Nowoczesnej i PO. Koalicja zyskała dobry wynik w sejmikach i zdecydowanie zwyciężyła w miastach. Dzięki Nowoczesnej pojawiły się w KO tematy rzadziej obecne w PO: sprawy kobiet, rozdział Kościoła i państwa czy kwestie modernizacyjne. Platforma dzięki koalicji zyskała, poczuła powiew nowych idei, a my jako Nowoczesna możemy się pochwalić po wyborach samorządowych wieloma radnymi, wiceburmistrzami, i to znacznie większą ich liczbą niż zdobyły starsze od nas partie. Teraz jednak przed nami nowe wybory, więc potrzebna jest nowa Koalicja Europejska, oparta na nowej jakości i stylu.
– I jak ta jakość ma wyglądać?
– Jak wspomniałam, Koalicja Europejska musi być szeroka i uwzględniająca podmiotowość wszystkich jej uczestników, a nawet różnice programowe. Oparta na wielu liderach w odróżnieniu od jednoosobowych, autorytarnych rządów wewnątrz PiS.
– I w odróżnieniu od autorytarnych zapędów Grzegorza Schetyny, który najwyraźniej chce rozmawiać ze wszystkimi z pozycji hegemona?
– Potrzebujemy nowy standardów w polityce. Hegemonia może być wypadkową siły wszystkich liderów – i daje to wszystkim pod rozwagę. Tak to właśnie wyglądało w KO podczas wyborów samorządowych – była ona podmiotową koalicją dwóch autonomicznych partii, którą udało się zbudować mimo pewnych różnic między nimi. Wierzę, że i teraz – w szerszym gronie – uda się stworzyć sojusz w oparciu o łączące wartości, ale bez zacierania różnic.
– Bardzo pani dyplomatyczna. Po wrogim przejęciu przez PO części waszych polityków nie ma w pani żadnej goryczy?
– To nie jest zabawa, w której można się obrażać, mieć w sobie złość czy gorycz. Ja ich nie mam. Musimy czuć odpowiedzialność za państwo, a tu nie ma miejsca na emocje. Zwłaszcza te złe.
– A wyobraża sobie pani koalicję opozycji bez PO?
– Każdy model koalicji – także ten bez PO – trzeba rozważyć, ale niewątpliwie najlepsza, optymalna, byłaby koalicja jak najszersza, czyli z udziałem wymienionych przeze mnie czterech ugrupowań, w której odnajdą się wyborcy o różnych wrażliwościach. PO jest obecnie najsilniejsza w opozycji, więc na niej spoczywa też największa odpowiedzialność.
– A jak koledzy z PSL i SLD patrzą po tym, co się Nowoczesnej przydarzyło z PO, na taką koalicję?
– To już musi pytać pan ich. Wiem, że podmiotowość i zaufanie między liderami są niezbędne, żeby ta koalicji dała wyborcom poczucie, że reprezentuje także ich i z czystym sumieniem mogą na taką koalicję zagłosować. Pomoc, jakiej udzielił nam Kosiniak-Kamysz, buduje takie zaufanie, my też zawsze byliśmy partnerem, któremu można ufać.
Rozmawiał Tomasz Walczak
Katarzyna Lubnauer: Nie ma we mnie złości na Schetynę
2019-01-07
5:00
Czy po przejęciu przez PO posłów Nowoczesnej są nadal szanse na koalicję opozycji?
i