W środę w Sądzie Okręgowym w Gdańsku na sali sądowej mieli spotkać się Lech Wałęsa i Jarosław Kaczyński. Chodzi o sprawę naruszenia dóbr osobistych Kaczyńskiego, czego dopuścić miał się były prezydent. Do tej pory na rozprawach polityków reprezentowali ich adwokaci. Teraz dostali oni wezwania do osobistego stawienia się w sądzie. Ale najpewniej prezes Prawa i Sprawiedliwości do Gdańska się nie wybierze. Przekazany został wniosek o przesłuchanie powoda, czyli Kaczyńskiego, drogą telekonferencyjną. Lech Wałęsa pokazał zdjęcie pisma na swoim Facebooku.
Jak możemy przeczytać, strona wnioskuje o przesłuchanie taką drogą ze względu na zdrowie prezesa PiS. Wszyscy wiemy, że przez ostatnie miesiące zmagał się on z poważnymi problemami z kolanem. Musiał przejść zabieg i być poddany rehabilitacji, do tego sam opowiedział w jednym z wywiadów, że musiał zmagać się z bakterią.
W piśmie opublikowanym przez Wałęsę czytamy: - Wskazuję, że stan zdrowia powoda się poprawił, jednakże nie jest wskazanym odbywanie przez niego dłuższych podróży. Z tego względu oraz z uwagi na fakt, iż powód zamieszkuje w Warszawie, wniosek o przeprowadzenie przesłuchania w drodze telekonferencji przy pomocy Sądu Okręgowego w Warszawie należy uznać za uzasadniony.
Co ciekawe, ostatnio w ramach prowadzonej przez PiS kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi, prezes Kaczyński pojawił się m.in. w Szczecinie, Olsztynie. Lech Wałęsa tak więc skomentował pismo procesowe: - Tak Kaczyński kpi z Narodu i z Sądu. Jeździ po Polsce i co dzień w innym mieście opowiada bzdury a do sądu wysyła taki wniosek.
O co chodzi w konflikcie między Wałęsą a Kaczyńskim? O wpisy byłego prezydenta, które publikował w Internecie od czerwca do września 2016 roku. W tym o wpis, który brzmiał: - Jarosław Kaczyński podczas lotu samolotu z polską delegacją do Smoleńska, mając świadomość nieodpowiednich warunków pogodowych, kierując się brawurą, wydał polecenie, nakazał lądowanie, czym doprowadził do katastrofy lotniczej w dniu 10 kwietnia 2010 r.